Kącik Złamanych Piór
- Forum literackie
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
Laj-Laj
Wieczne Pióro
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:08, 12 Lip 2010 Temat postu: Tekst Amandy [M] |
|
|
- Nie pal przy dziecku! - ofuknęła mnie. Słusznie zresztą, chociaż nasza córeczka była w oddzielnym pomieszczeniu. Najzwyczajniej w świecie się zamyśliłem i, co tu dużo ukrywać, byłem nad wyraz przejęty. Za zamkniętymi drzwiami w pokoju Amandy działa się rzecz epokowa, przełomowa. Eksperyment, w którym zgodziliśmy się uczestniczyć pięć i pół roku temu prowadził nas drobnymi kroczkami do tego właśnie momentu. Po mojej żonie też było znać to samo napięcie, którego doświadczałem, a można z niej było czytać jak z kartki. Jej krótkie czarne włosy nieustannie przywodziły mi na myśl Demi Moore z filmu "Striptiz". Tylko oczy miała większe. Większa pojemność dla smutku, który często wylewał się z niej w postaci łez. Znałem na pamięć każdy jej grymas twarzy, każdy gest zapowiadający nadejście kryzysu. Wszystko zaczęło się wraz z narodzinami Amandy. A właściwie przy rozpoczęciu eksperymentu.
Pewnie myślicie o mnie najgorzej, jak tylko się da. Brutal, bezduszny, cyniczny ojciec ryzykujący życie swojej córki, prowadząc jakieś nieetyczny eksperyment w podziemnym laboratorium, przy pomocy obłąkanego, nader ambitnego naukowca, grzebiącego w genach małej, niewinnej dziewczynki.
Nic z tych rzeczy. Oglądacie za dużo filmów. I to tych niewłaściwych.
Nie ma w tym żadnych wątpliwości natury moralnej. Jestem pewny, że równolegle w podobnych eksperymentach uczestniczą tysiące dzieci w samych Stanach Zjednoczonych. Gdyby tylko więcej rodziców wiedziała o samej MOŻLIWOŚCI przeprowadzenia takich badań, to najprawdopodobniej by się na nie zgodzili. Ale sęk w tym, że nie wszyscy się nadają.
Zerknąłem jeszcze raz na Betty. Nie wiedziała co z sobą zrobić, bo brała się za sprzątanie coraz to innych powierzchni naszego mieszkania. Walczyła z niewidzialnym kurzem, plamami, z plamami, których już dawno nie było, a przede wszystkim z samą sobą. Była swoim największym wrogiem.
- Co się stało? - zapytałem w końcu, bo irytowało mnie jej zachowanie. A jeszcze bardziej irytowało mnie, że powie, jak zwykle zresztą, "nic".
- Nic.
Zdobyłem się na głęboki wydech i sięgnąłem po leżącą pod stołem gazetę.
Najgorsze było to, że wciąż pamiętałem nasze wspólne chwile, jej radość. A teraz żyłem ja i jej cień. I nasza długo wyczekiwana córka, która nas rozdzieliła.
Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj...
- Nie pal przy dziecku - ofuknęła mnie. Zresztą słusznie. Ale nie mogłem powstrzymać emocji. Mała, pomarszczona główka wystawała z białego jak śnieg becika. Mój Boże, ależ byliśmy szczęśliwi. Nie mogliśmy się doczekać powrotu do domu. Pokój dla Amandy był już gotowy od trzech miesięcy. Zaplanowaliśmy jej właściwie niemal całe życie.
- Zostanie lekarzem - proponowałem.
- Prawnikiem - sugerowała żona.
- Profesorem chemii - planowałem.
- Archeologiem - marzyła Betty.
Ale w gruncie rzeczy pragnąłem, żeby zrealizowała moje ukryte pragnienia i niespełnione ambicje. Z całego serca chciałem, żeby została pisarzem. Wielokrotnie podejmowałem próby pisania. Czasu miałem sporo. Pracowałem w nieruchomościach, a więc nie obowiązywały mnie normowane godziny pracy. Często siedząc w biurze skrobałem zapełniałem swoimi pomysłami kolejne kartki. I tylko kosz na śmieci odnosił z tego korzyści, zakładając oczywiście, że szczęśliwy kosz to pełny kosz.
Dwa razy moje opowiadania były drukowane w magazynach literackich, publikowałem też na forach internetowych. Niestety, byłem beznadziejny.
Jeszcze kilka lat temu nie dopuściłbym tej możliwości do siebie. Ale taka jest prawda. Każda kolejna próba pisarska coraz bardziej mnie zniechęcała, chociaż liczyłem, że z wiekiem przyjdzie doświadczenie i większy warsztat. Drzwi mojego gabinetu odwiedzała jedynie frustracja, a na fora przestałem wchodzić z uwagi na miażdżącą krytykę. Chciałem napisać książkę, chociaż jedną. Nigdy nie byłem nawet blisko.
Dopiero Amanda wlała we mnie nadzieję. A gdy dowiedziałem się z popularnonaukowego miesięcznika o eksperymencie doktora Shawna, zrozumiałem, że jeszcze nic straconego. Że to nie muszę być ja. Amanda to przecież część mnie. Przelałem na nią całą miłość, zapewniłem jej wszelkie możliwości rozwoju i obserwowałem.
Betty traktowała moje pisarskie ambicje z przymrużeniem oka, co tylko potęgowało moją irytację. Na początku, gdy podpisaliśmy umowę z doktorem Shawnem, często kłóciłem się z żoną. Nie muszę chyba dodawać, że to ja byłem głównym zwolennikiem uczestnictwa Amandy w projekcie.
- Nie powinniśmy, to przecież tylko małe dziecko - oponowała.
- No i właśnie o to chodzi - przekonywałem - albo teraz albo nigdy.
Kontakt z doktorem Shawnem okazał się łatwiejszy niż się spodziewałem. Wpisałem do wyszukiwarki internetowej jego imię i nazwisko i już kilkanaście sekund później w słuchawce rozległ się niski i powolny głos doktora.
Eksperyment. Szybsze dorastanie emocjonalne. Specjalny program
wychowawczy. Rekompensata finansowa.
Betty miała wątpliwości, ale pieniądze ją przekonały. A ja z lubością obserwowałem rozwój naszej małej córeczki. Im bliżej się z nią wiązałem, tym większy dystans czuła do niej Betty. Starałem się tym nie przejmować i towarzyszyć córce w rozwoju. Nagrywałem wszystkie jej postępy.
Pierwsze słowo, pierwszy krok, pierwszy rysunek...
I rzeczywiście rozwijała się dużo szybciej niż zwykłe dzieci. Ja najbardziej czekałem na pierwsze słowo pisane. Motywowałem ją jak tylko umiałem. W jej pokoju był mało zabawek, a czas na zabawę miała ograniczony. Nic nie powinno jej rozpraszać, jeśli miała się stać
najlepszą pisarką. W tym celu czytała dużo książek. Zaczynała oczywiście od tych najprostszych, ale od kilku miesięcy zapoznawała się z dziełami wielkich myślicieli. Wychodziłem z założenia, ze im więcej czyta, tym lepiej będzie pisać.
Pomyślcie tylko. Sześcioletni brzdąc piszący książkę. Bestseller, wywiady, sława, wyjazdy, stypendia. Że o pieniądzach nie wspomnę...
Ludzie uwielbiają "cudowne dzieci". Było ich trochę w historii, ciągle pojawiają się nowe, które można obejrzeć w internecie. Społeczeństwo klepało je po plecach, śledziło ich postępy... A potem zostawiało, bo dzieci dorastały i w ich umiejętnościach nie było
juz nic niezwykłego. Bo przecież to już dorośli, prawda?
Z Amandą miało być inaczej. Planowałem, że nigdy nie zniknie z panteonu gwiazd.
Umowa z doktorem stanowiła, że będzie na bieżąco i jako pierwszy informowany o wszystkich jej postępach i tworzonych pracach. Gdy Amanda była młodsza, łatwo można było to obejść, ale od roku sama tego pilnowała i dbała o to, by "wujek Shawn" otrzymywał jej rysunki i inne wytwory osobiście.
Test wykazał, że jej IQ wynosi 168, czyli było o ponad trzydzieści wyższe od mojego i Betty. A warunkiem do uczestnictwa w eksperymencie było IQ obu rodziców wyższe niż 130.
Każde dzieło, jakie tworzyła Amanda przechodziło szczegółową analizę pod okiem zespołu doktora Shawna, na podstawie której określali jej stopień rozwoju i ewentualnie korygowali kolejne etapy systemu wychowawczego. Wszystko było na dobrej drodze.
Tego ranka nasza córka obwieściła, że jest gotowa do napisania swojego pierwszego opowiadania. Nie mogłem usiedzieć z niecierpliwości, odkąd nam to obwieściła. Betty, chociaż w jej wielkich oczach od niemal sześciu lat widziałem niemy sprzeciw wobec
eksperymentu, także była najwidoczniej ciekawa efektów jej pracy. Rzuciłem wzrokiem na nasze mieszkanie, do widoku którego tak bardzo przywykłem. Białe ściany i czerwone elementy w meblach miały nadać efekt przejrzystości i nowoczesności, a także tętniącego życia. Jednak nasze małżeństwo przygasało. Tylko nasza kanapa była tak samo czerwona jak kiedyś.
Po czterech godzinach Amanda wreszcie wyszła z pokoju, w lewym ręku trzymając kopertę z rękopisem. Miałem ochotę wyrwać ją z ręki i zaszyć się gdzieś w łazience, żeby zaspokoić swoje oczy i ciekawość. Chciałem potwierdzenia, że moje życie ma sens, a Amanda jest przedłużeniem mojego życia. Pragnąłem mieć zapewnione takie warunki, jakie sam jej stworzyłem. Ja niestety pochodziłem z biednej rodziny, gdzie książka była jakimś czczym wymysłem. Wcześnie musiałem iść do pracy.
Marzyłem, żeby Amanda, kiedyś u zmierzchu mego życia, gdy będzie już podziwianą na całym świecie pisarką, przyszła do mnie, objęła z całych sił i wyszeptała czule: "Dziękuję, tato. Dziękuję za to, co dla mnie zrobiłeś".
Amanda podeszła do telefonu w przedpokoju i wykręciła numer do doktora Shawna, żeby go poinformować o napisanej przez siebie pracy. Pół godziny później doktor już był u nas. Wziął kopertę i po wymienieniu krótkich uprzejmości ze mną i z Betty, odjechał w stronę swojego ośrodka. Liczyłem, jak zwykle, że wkrótce doktor skontaktuje się z nami i da tekst Amandy do wglądu. Kilka razy próbowałem wypytywać się jej, o czym napisała, ale była dziwnie tajemnicza. Właściwie to nie mogłem się dziwić. W końcu mieliśmy do czynienia z czymś absolutnie przełomowym.
Największe wydawnictwa będą się zabijać o "pierwsze opowiadanie cudownego dziecka". Byłem szalenie ciekawy jej przemyśleń, teorii, poglądów, stylu pisania. Przecież ten tekst stanowił jakby podsumowanie całego procesu, będzie można wysnuć bardzo ważne wnioski, które staną się bazą dla raportu, wybijającego naszą córkę na pierwsze strony gazet.
Byłem tego pewien.
Pięć godzin później, tuż przed siódmą wieczór usłyszałem wreszcie dzwonek do drzwi.
Co prawda spodziewałem się telefonu, ale już kilka razy doktor Shawn wolał spotkać się ze mną osobiście, żeby poinformować o kolejnych przełomach w rozwoju Amandy. Kątem oka spojrzałem na swoją córkę, która na dźwięk dzwonka wyszła z pokoju. Była ubrana bardzo elegancko.
Też musiała zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Zresztą na stoliku w salonie przygotowałem już szampana dla uczczenia sytuacji.
Otworzyłem drzwi i od razu od nich odskoczyłem.
Stali w nich dwaj funkcjonariusze policji.
- To jakaś pomyłka - wymamrotałem zdumiony, chociaż oni jeszcze nie zdążyli nic powiedzieć.
- Czy to dom państwa Paula i Betty Maxwellów?
Przytaknąłem pośpiesznie, a z kuchni podeszła do drzwi wyjściowych również moja żona. Początkowo myślałem, że może ona coś przeskrobała, a może w sąsiedztwie doszło do jakiegoś przestępstwa i szukali świadków.
Jednak wszystkie moje podejrzenia okazały się bezpodstawne w momencie, gdy z tyłu, za plecami barczystych policjantów, zauważyłem znajomą sylwetkę doktora Shawna. Targnęły mną najgorsze obawy.
- Jest pan oskarżony o psychiczne znęcanie się nad córką, Amandą Maxwell. Został złożony wniosek o odebranie panu praw rodzicielskich. Pójdzie pan teraz z nami na komisariat. Ma pan prawo...
Monolog policjanta wydawał się ginąć w odmętach jakiegoś absurdu. Przestałem go słuchać. Poczułem tylko chłód żelaznych kajdanek krępujących mi ręce. Odkręciłem głowę i po raz spojrzałem na Amandę.
- Chciałam być dzieckiem - szepnęła. A może tylko mi się tak wydawało...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Laj-Laj dnia Śro 22:55, 18 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
eit
Kałamarz
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:24, 12 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się. Temat dobry, wykonanie dobre, ale... trochę bez sensu, że to rodzic ponosi konsekwencje, a doktor Shawn podpisuje na niego wyrok - przecież to on zainicjował całe przedsięwzięcie i to on (też) powinien odpowiedzieć za eksperyment.
Ogólnie tekst dobrze oddaje postawę wielu rodziców.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laj-Laj
Wieczne Pióro
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 8:22, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Doktor nadzorował, ojciec miał bezpośredni, stały kontakt z dzieckiem i je po swojemu motywował. Tak to już czasem jest:) Zresztą zeznania dziecka są bardzo istotne, a czy kluczowy tu nie był tytułowy tekst Amandy?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Laj-Laj dnia Wto 8:24, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
eit
Kałamarz
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:23, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Zapewne był, ale z tekstu zrozumiałem, że to doktor przygotował 'program szkolenia' i jakby wydawał polecenia ojcu, on zaś wdrażał to wszystko w życie. Zawinili na bank obaj, ale, wg mnie, ze wskazaniem na doktora. Nie wiem - może tylko mi się to rzuciło w oczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laj-Laj
Wieczne Pióro
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:32, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Program szkolenia był raczej dość neutralny. Niespełnione ambicje ojca, presja i ta "nadtroska" doprowadziły do tych wydarzeń. Sam styl wypowiedzi pokazuje jak ojciec odnosił się do Amandy.
Dla mnie kluczowym wydarzeniem był ten upragniony tekst, który napisała. Można tu zadać wiele pytań, bo właściwie nie jest wyjaśnione co zawierał. Ja oczywiście mam swoją wersję, ale wolałbym jej nie zdradzać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eit
Kałamarz
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:20, 14 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Chyba (ale może tylko chyba) nietrudno się domyślić, i dla mnie to jakoś wielce zaskakujące nie jest.
No i niestety takie zakończenie obstawiałem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez eit dnia Śro 9:20, 14 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alice
Orle Pióro
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Początku Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:41, 16 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Dawno mnie tu nie było . Bierzmy się do pracy!
Cytat: | A potem zostawiało, bo dzieci dorastały i w ich umiejętnościach nie było juz nic niezwykłego.
|
Kropa znad "już" poszła na wagary . Ogółem tekst jest o wiele lepszy pod względem literówek, jeśli ich ilość można porównać do "Bosego" w którym wprost się od nich roiło. Znalazłam tylko to, przecinków nawet nie sprawdziłam, bo sama mam zawsze wątpliwości co do ich użycia. Jeszcze tylko jedna rzecz:
Cytat: | Rzuciłem wzrokiem na nasze mieszkanie, do widoku którego tak bardzo przywykłem. |
Jakoś zgrzyta mi tu ten wzrok. Wydaje mi się, że lepiej by brzmiało: "Rzuciłem okiem" albo "Omiotłem spojrzeniem" czy something like that.
A teraz co do samego tekstu. Spodobał mi się. Faktycznie dobrze oddałeś postacie rodziców, którzy chcą by ich dzieci były najlepsze, najbardziej uzdolnione i najbardziej podziwiane. Może i mówią, że to dla ich dobra, ale jednocześnie często nie chcą się przed sobą przyznać, że to ma być dla nich rekompensata za niespełnione marzenia. Pozbawiają malców normalnego dzieciństwa. Styl dobry jak zawsze, ale dałeś na razie spokój z absurdem i w ogóle humorem.
Minusy? Jak dla mnie dość przewidywalne, nie było elementu zaskoczenia i czytałam już wiele takich testów i choć ten jest bez wątpienia lepszy niż inne, brakuje mi tu oryginalności.
Więcej chyba nie ma, ale bierz pod uwagę moje członkostwo w twoim fanklubie xD.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
roślinawędrowna
Wieczne Pióro
Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:24, 16 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Faktycznie można się domyślić, że dziecko napisze prawdę o tym jak się czuje. Ten tekst mi się najbardziej podoba z napisanych przez Ciebie, bo choć sporo w nim goryczy, to jest ona autentyczna, bo czasami Twoi bohaterowie reagują zadziwiającymi i nieadekwatnymi do ich obecnego nastroju żartami, a tutaj było tego mniej. Mam na myśli po prostu, że wyszło naturalnie, tak prawdziwie. Widać, że zamysł ojca jest mało ludzki, że liczą się dla niego tylko efekty pracy, a nie zauważa całego poświęcenia, jakie w ten wysiłek ta dziewczynka wkłada. Opowiadanie otwiera oczy na niektóre sprawy i za to jest dobre.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hien
Różowy Dyktator Hieni
Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo. Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:07, 16 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Fora literackie i miażdżąca krytyka. Ha! W przeciwieństwie do eita nie uważam, by to doktor pierwszy winien zostać aresztowany. Wygląda na to, że to on sam zawiadomił policję, być może widząc, co zrobili dzieciakowi, a być może - patrząc na inteligencję dziewczynki i przeczuwając, że w końcu mała się zbuntuje - szukając w ten sposób jakiegoś wyjścia z sytuacji - wszak mógł być następnym, od którego Amanda zechce się uwolnić. A być może to ona sama w tym tekście zawarła bezpośrednio doń skierowaną prośbę o zawiadomienie policji. Nietrudno wytłumaczyć tę sytuację, dzieciak wszak diabelnie inteligentny, a z inteligentnym a zdeterminowanym dzieciakiem lepiej nie zadzierać.
Tekst - jak już wspomniała Roślina - ma w sobie dużo goryczy i pokazuje sytuację całkiem możliwą. Ilu rodziców by tak postąpiło, gdyby mogło? I tak przenoszenie własnych niespełnionych ambicji jest normą rodzinną, kompletnie egocentryczni rodzice chcą kontrolować każdy, nawet najmniejszy przejaw życia dzieciaka, nie pojmując jego prawa do własnego życia i wyboru, a co dopiero, gdyby im dać do ręki możliwość sterowania wszystkim tak, jak im się podoba... no istna prywatna apokalipsa.
Refleksji koniec, tyle. Tekst napisany nieźle, sprawia wrażenie prawdopodobnego, a postać ojca wypada wiarygodnie. Amanda jednak jest jakaś taka blada, więcej już jest o żonie niż o córce, a wszak to diabelnie inteligentne stworzonko musiało wykazywać pewne niezadowolenie.
Chociaż może ma być traktowana jak rzecz, maszynka do produkcji wspaniałych wyników. W takim wypadku jednak można byłoby większy nacisk położyć na to poczucie własności wobec dzieciaka, nie czuć tego, a rodzice często takowe przejawiają. Gdyby pojawiło się niezadowolenie, narrator mógłby palnąć tekst w rodzaju "niewdzięczna, jeszcze przejrzy na oczy i doceni, co dla niej zrobiłem" lub inne, totalnie fałszywe zdanie, pokazujące odczuwaną wyższość nad dzieciakiem.
To jednak takie drobiazgi, opowiadanie sprawia wrażenie lepszego niż wcześniejsze - jest bardziej realistyczne, narracja przekonująca, postacie zachowują się sensownie.
Laj-Laj napisał: | Eksperyment. Szybsze dorastanie emocjonalne. Specjalny program
wychowawczy. Rekompensata finansowa. |
Laj-Laj napisał: | Motywowałem ją jak tylko umiałem. W jej pokoju był mało zabawek, a czas na zabawę miała ograniczony. Nic nie powinno jej rozpraszać, jeśli miała się stać
najlepszą pisarką. W tym celu czytała dużo książek. |
Laj-Laj napisał: | Społeczeństwo klepało je po plecach, śledziło ich postępy... A potem zostawiało, bo dzieci dorastały i w ich umiejętnościach nie było
juz nic niezwykłego. Bo przecież to już dorośli, prawda? |
Laj-Laj napisał: | Betty, chociaż w jej wielkich oczach od niemal sześciu lat widziałem niemy sprzeciw wobec
eksperymentu, także była najwidoczniej ciekawa efektów jej pracy. | Podstępnie a podle entery wtargnęły do zdań.
Laj-Laj napisał: | W jej pokoju był mało zabawek, a czas na zabawę miała ograniczony | było.
Laj-Laj napisał: | Każde dzieło, jakie tworzyła Amanda<przecinek> przechodziło szczegółową analizę pod okiem zespołu doktora Shawna |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eit
Kałamarz
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:40, 16 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Malaria - ale 'ojcem' całego przedsięwzięcia był doktor. Może w ten sposób po prostu się zabezpieczył, zrzucając na kogoś winę, może po prostu spostrzegł, do czego to prowadzi się 'zreflektował'. Mi to jednak trochę zgrzyta, bo doktorek wychodzi na nietykalnego, stojącego ponad prawem jak Strażnik z Teksasu. Ale skoro tylko ja mam takie odczucie - wychodzi, że zwykłe zboczenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laj-Laj
Wieczne Pióro
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 9:39, 17 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Malaria napisał: | Gdyby pojawiło się niezadowolenie, narrator mógłby palnąć tekst w rodzaju "niewdzięczna, jeszcze przejrzy na oczy i doceni, co dla niej zrobiłem" lub inne, totalnie fałszywe zdanie, pokazujące odczuwaną wyższość nad dzieciakiem. |
Nie chciałem wstawiać takich tekstów, żeby czytelnik nie czuł wyraźniej niechęci do ojca, który nie jest człowiekiem jednoznacznie złym, nie jest tyranem itp.
Uczucie, jakim darzy Amandę jest mieszaniną miłości, dumy, ambicji... Myślę, że gdyby chciał sam coś powiedzieć o sobie, to mianował by się wspaniałym, troskliwym ojcem.
Nie wskazuję tutaj palcem kto jest dobry, a kto zły, bo to już trzeba ocenić samemu.
A co do doktora... Myślę, że w umowie zrzuca z siebie odpowiedzialność prawną i wychowawczą na rodziców, na co oni chętnie przystali, skoro eksperyment przynosi im korzyści finansowe.
No i teraz pada pytanie: dlaczego akurat wtedy przyjechała policja? Kto ich zawiadomił? Jakie mieli przesłanki?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hien
Różowy Dyktator Hieni
Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo. Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:22, 17 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Mimo to rodzice - zwłaszcza ci młodsi, jak zauważyłam - chętnie wywyższają się nad swoje dzieci. I wcale nie z braku miłości rodzicielskiej (fe!), wrodzonego zła czy pragnienia władzy, a z poczucia, że skoro mają większy bagaż doświadczeń, więc mają prawo do decydowania jako ci mądrzejsi. Zresztą zawsze, gdy robi się coś "dla kogoś w dobrej wierze", drażni jego "niewdzięczność" i pojawia się postawa "kiedyś doceni, co dla niej zrobiłem". Nie jest to oznaka jakiegoś zła czy tyranii, raczej rodzaj samooszukiwania się.
Co do interpretacji zachowania doktora i pojawienia się policji - akurat sama sytuacja może łatwo to wytłumaczyć. Można nawet wysunąć wniosek, że akurat ta rodzina najbardziej zagalopowała się w tym eksperymencie, idąc przez teorię iż zrozumiał swój błąd, aż po to, że w tekście Amanda mogła go zastraszyć, iż i jego wkopie do mamra. Z jej inteligencją łatwo mogłaby go wszak wkopać. Dla mnie to wygląda prawdopodobnie i tyle - niezależnie, co wymyśliłeś jako powód, nie potrzebuję go szukać.
Poza tym gdy w grę wchodzi przestępstwo, umowy nie mają już znaczenia, skoro doktor zarządzał przedsięwzięciem i był współtwórcą przestępstwa. To tak jakby dwaj włamywacze podpisali umowę: "włamujemy się, ty rabujesz, a ja się tylko rozejrzę po sklepie, więc nie biorę odpowiedzialności". Jeśli zostaną złapani, i tak ten co się rozglądał, zostanie rozliczony za współudział w piłowaniu kłódki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hien dnia Sob 12:24, 17 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aszka
Stalówka
Dołączył: 31 Maj 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:33, 17 Lip 2010 Temat postu: Re: Tekst Amandy [M] |
|
|
Opowiadanie przeczytałam do końca, bo masz interesujący styl - lekki, a jednocześnie pełen wybrednych określeń, przez co aż chce się kontynuować lekturę. Jednak sam tekst, no, mnie nie wciągnął. Pomysł był ciekawy, oryginalny, choć zakończenie już przewidziałam. Nie do końca może, ale wiedziałam, że skończy się żalem Amandy, no a konsekwencje zależały już od niej. Zastanawiające przy tym, że tym dzieckiem chciała być, skoro tak naprawdę nie wiedziała chyba, czym jest prawdziwe dzieciństwo, czyż nie? Przecież jako odizolowany niemalże obiekt eksperymentu musiała myśleć, że wszystko jest w najlepszym porządku, że to tak właśnie ma być. Ale któż zrozumie dziecko.
I trochę się przyczepię.
Laj-Laj napisał: | Za zamkniętymi drzwiami w pokoju Amandy działa się rzecz epokowa, przełomowa. Eksperyment, w którym zgodziliśmy się uczestniczyć pięć i pół roku temu<przecinek> prowadził nas drobnymi kroczkami do tego właśnie momentu. |
Laj-Laj napisał: | Brutal, bezduszny, cyniczny ojciec ryzykujący życie swojej córki, prowadząc jakiś nieetyczny eksperyment w podziemnym laboratorium(...) |
Laj-Laj napisał: | Walczyła z niewidzialnym kurzem, plamami (już bez drugiego "plamami"), których już dawno nie było, a przede wszystkim z samą sobą. |
Laj-Laj napisał: | - No i właśnie o to chodzi - przekonywałem. - Albo teraz albo nigdy. |
Użyłeś raz także formy "w lewym ręku". Jest poprawna, chociaż mnie bardzo razi. Ale to tak słowem dygresji.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aszka dnia Sob 20:39, 17 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laj-Laj
Wieczne Pióro
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:55, 18 Lip 2010 Temat postu: Re: Tekst Amandy [M] |
|
|
Aszka napisał: | Zastanawiające przy tym, że tym dzieckiem chciała być, skoro tak naprawdę nie wiedziała chyba, czym jest prawdziwe dzieciństwo, czyż nie? Przecież jako odizolowany niemalże obiekt eksperymentu musiała myśleć, że wszystko jest w najlepszym porządku, że to tak właśnie ma być. Ale któż zrozumie dziecko. |
Owszem, ale zauważ, że Amanda była nad wyraz oczytana i ona wiedziała, czym jest dzieciństwo - ale tylko z książek. Trochę to paradoksalne.
Im bardziej człowiek inteligentny, tym bardziej jest nieszczęśliwy. Niektórzy więc uciekają przed swoją mądrością. I tak też było w tym przypadku.
Nie jest przypadkowe, że policja nie miała żadnych pretensji do doktora. Poza ramami opowiadania pewnie byłby przesłuchiwany, ale raczej jako świadek niż współwinny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|