Kącik Złamanych Piór
- Forum literackie
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
An-Nah
Czarodziejskie Pióro
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: własna Dziedzina Paradoksu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:21, 17 Maj 2010 Temat postu: Obrazy [M] |
|
|
Pierwsza połowa "Obrazów". Druga niestety nadaje się tylko do działu 18+, bo mnie poniosło XD
Teoretycznie dodatek do jednej z większych rzeczy, które piszę. W praktyce - a cholera wie. Może kiedyś rozpiszę tę historię na coś dłuższego, bo ją lubię.
Ostrzegam, m/m.
Tak, zjaoizowało mnie nieco ostatnio
OBRAZY
To są obrazy, które wryły się Ravenowi w pamięć, a teraz nakładają się na siebie, nierozerwalne, zawsze obecne na dźwięk jednego imienia.
Onimura Shinsuke.
Onimura Shinsuke w zaułku, poszarpane, okaleczone ciało, po którym ledwo co można poznać płeć, wieku i rysów twarzy – w ogóle. Ochłap mięsa, ledwo co przypominający ludzką istotę. I tylko oko, jedyne ocalałe, wpatrujące się w Ravena z uporem, z wolą życia, która wręcz przeraża, zważywszy na stan nieszczęsnego ciała. Wola życia tak przytłaczająca, że nie można zrobić nic innego, jak tylko próbować desperackiego ratunku.
Onimura Shinsuke stojący w łazience, przypatrujący się swojej własnej twarzy – nowej skórze, bladej niczym ściana. Piękny wykrój czarnych, orientalnych oczu, kształtna czaszka, na której zaczynają odrastać ciemne włosy. Piękna, niemalże kobieca twarz i delikatne, długopalce dłonie. Nóż w jednej z nich, krew kapiąca do umywalki. Onimura Shinsuke przyglądający się kroplom własnej krwi, nie dostrzegający intruza, dopóki ten się nie odezwie. Odwraca się wtedy z niewiarygodną gracją i spogląda na Ravena wzrokiem, który przez kolejne dwanaście lat ma być nieodgadniony. Pyta, w jaki inny sposób, niż czując, że krwawi, ma poczuć, że żyje. A gdy Raven nie znajduje odpowiedzi, Shinsuke udziela jej im obu.
Onimura Shinsuke na procesie – na pozór nie do poznania. Pochylony, unikający ludzkiego wzroku, długie włosy zasłaniają jego twarz. Są, co Raven stwierdza ze zdziwieniem, białe. Podobnie białe jest jego ubranie i białe jak kość są splecione dłonie. Raven pamięta te dłonie – ich chwyt na swoim nadgarstku, dotyk na swojej klatce piersiowej. Pamięta rozpiętość ramion ukrytych pod białą jukatą. Pamięta ciężar ciała Shinsuke na swoich plecach. Czuje dreszcz, kiedy twarz Shinsuke obraca się w jego stronę – biała maska z czarnymi otworami oczu i ciemnymi plamami namalowanymi ponad wygolonymi łukami brwiowymi. Twarz upiora, nie żywego człowieka. Biel na dalekim wschodzie to barwa żałoby. Kolor kości. Głos składający zeznania jest cichy, przywodzi na myśl powiew lodowatego wiatru. Raven wzdryga się. Jego ciało pamięta, ale to... to nie człowiek, to coś obcego, od Shinsuke wieje chłodem. Wiało już wtedy, oczywiście, zawrócony z granicy między życiem, a śmiercią przesiąkł zimnem zaświatów, ale żeby przylgnęło ono do niego aż tak bardzo? Czy nie po to, by się go pozbyć, czy nie po to wtedy... A teraz ta kościana twarz, kościane ręce, chłód i zero słów, spojrzenie bez znaczenia. To co było między nami, Ravenie, nie miało znaczenia. Nie pomogło mi. Nie znaczysz dla mnie nic a nic.
Onimura Shinsuke w tej samej pozie, ze splecionymi dłońmi, pochyloną głową. Przez dziesięć lat nie zmienił się, zamarznięty w kokonie własnej skazy. Dziesięć lat bycia rzeźbą z kości – dla Ravena to niewyobrażalne. I trudno mu uwierzyć też, że ze wszystkich ludzi na całym świecie to akurat musi być Shinsuke. Czy to los zakpił z nich? Mają współpracować – czy to ironia czy przeznaczenie? Raven wpatruje się w białą sylwetkę, która unosi wzrok i spogląda nieodgadnionymi oczyma. Zero zaskoczenia, zero współczucia. Nic.
Onimura Shinsuke siedzący na piętach, na japońską modłę, perfekcyjny i nieskazitelny jak czarka z białej porcelany, którą trzyma w porcelanowo białych dłoniach. Może, myśli Raven, kontemplując piękny profil, to nie kość, a porcelana? W tle papierowy parawan malowany w żurawie i sosny, z drugiej strony – japoński ogród. Szum wody i miarowy stukot bambusowej rynienki. Zielona herbata faluje wewnątrz czarki, ogrzewa palce. Pachnie dziwnie, niepodobnie do niczego, co Raven dotąd pił. Shinsuke nachyla się, zanurza wargi w herbacie. Jest piękny. Raven znów czuje skurcz i przypomina sobie jego zapach i dotyk. Dziesięć lat. Po dziesięciu latach nadal je pamięta, choć zapomniał imiona mężczyzn i kobiet, z którymi spał w międzyczasie. Tylko dwie osoby pamięta w ten sposób. Karen – bo była jego żoną, kobietą, którą kochał najbardziej na świecie. Shinsuke... bo był pierwszym mężczyzną, z którym Raven spał? Czy przez tę desperację w czarnych, skośnych oczach, desperację w kurczowym chwycie smukłych palców, desperację w każdym ruchu... ciężar jego ciała na plecach... Jak Raven ma powiedzieć teraz cokolwiek? Odważył się podejść do tej zimnej rzeźby z kości, nie dlatego, że chciał seksu, ale żeby dowiedzieć się. Minęło tyle lat, tyle mogło się zmienić... A teraz, patrząc na białą sylwetkę pochyloną nad herbatą, Raven czuje, że jego ciało pamięta o wiele więcej, niżby pragnął. Potem, wieczorem, wymyka się z dojo, czując się koszmarnie – ta gościnność, której udzielił mu Shinsuke jest w końcu czymś nadzwyczajnym, bezcennym... Raven nie może jednak wytrzymać – pożądanie wraca falami, pomimo wszelkich starań. Grozi utopieniem. Raven znajduje właściwy klub. Jeden drink i drugi, kilka następnych w towarzystwie jakiegoś młodzieńca. Półpijany, Raven dociera do „hotelu miłości”. Kiczowaty wystrój niemal budzi w nim śmiech, lecz to ma mniejsze znaczenie, niż fakt, że chłopak ma delikatną twarz i długie, miękkie włosy. W orgazmicznym spazmie Raven niemal nazywa przypadkowego kochanka cudzym imieniem. To nie powinno się było zdarzyć, to nie zdarzyło się nigdy dotąd, przez całe dziesięć lat... Wracając do domu swojego gospodarza nad ranem, Raven czuje się koszmarnie.
Onimura Shinsuke na brzegu fontanny, za nim pióropusz wody, nad nim granat nieba. Białe włosy i białe ubranie odcinają się od nocnego mroku. Miasto pogrążyło się we śnie i Ravenowi wydaje się, że tylko oni dwaj na całym świecie są żywi. Przełyka ślinę – irracjonalnie nieśmiały. Jak przełamać taką barierę? Ale przecież, nie można pozwolić, by trwała w nieskończoność... Przysuwa się więc, zbliża twarz do białego profilu, szuka wargami ust. Znajduje jedynie powietrze. Shinsuke odsuwa się, spogląda swoim nieodgadnionym wzrokiem – on, który z czasem nauczył się zdejmować śmiertelną maskę, otwierać przed przyjacielem, ucieka, gdy przyjaciel próbuje zbliżyć się bardziej. Kręci głową i po raz pierwszy nazywa Ravena jego prawdziwym imieniem. Co robisz, Esteban? Nie mówi nic więcej. Co robisz, Esteban. Raven milczy i odsuwa się. Nigdy więcej – obiecuje sobie.
Onimura Shinsuke rozbierający się wolno, mechanicznie. Na oczach Ryana Shade i Szymona Kubiaka – to beznamiętna prezentacja, nic ponad to. Raven, który od dawna widział Shina tylko ubranego, przygląda się zainteresowaniem, próbując zapomnieć własne pożądanie – nie, jedynie sen o pożądaniu. Poraża aseksualizm tych ruchów, aseksualizm pięknego ciała ukrytego pod białym ubraniem. Sylwetka Shinsuke zapiera Ravenowi dech w piersiach – smukła, z lekko zaznaczonymi mięśniami, z elegancko przewężoną talią i lekko rozszerzonymi biodrami – odrobinę kobieca, tak, jak delikatna twarz. I blizny, blizny wszędzie, każda jest świadectwem jednej zadanej rany, każda przypomina Ravenowi o krwawym strzępie ciała, znalezionym przez Karen w alejce. Shinsuke nie patrzy – nie na niego. Zachowuje się, jakby Ravena tam nie było, rozmawia tylko z Ryanem i z Szymonem. Oni mają widzieć. Oni mają wiedzieć. Raven czuje się kimś obcym, choć wie, że w jakiś sposób bliższy jest Shinsuke bardziej, niż ktokolwiek.
A teraz Raven czuje, jak Onimura Shinsuke ściska jego dłoń. Kurczowo i bezwzględnie. Jak przed dwunastu laty. Jak przed kilku godzinami, gdy Raven był martwy. Coś w Ravenie martwe jest nadal i Raven czuje, jak jego własna skaza śmierci zamraża go pomału. Pamięta ból zmiażdżonych wnętrzności i to wrażenie, które najłatwiej opisać jak światło na końcu tunelu. Pamięta głos wołający go z zewnątrz, z prawdziwego świata. Po imieniu.
Shinsuke nadal trzyma jego rękę. Unosi ją – do ust. Raven czuje dotyk warg na wnętrzu dłoni, na nadgarstku. Miękki. Ciepły. Usta Shinsuke są z ciała, nie z porcelany, nie z kości. Białowłosa głowa nachyla się, język przesuwa pomiędzy kciukiem, a palcem wskazującym. Ciałem Ravena wstrząsa dreszcz. Pożądanie tłumione przez ostatnie dwa lata wybucha znowu, zbiega w dół kręgosłupa, wstrząsa podbrzuszem. Raven przełyka ślinę. Wie, że powinien coś powiedzieć – nie może. Widzi, jak twarz Shinsuke unosi się – nadal biała i pozbawiona brwi, już bez namalowanych na czole plam, obca i gładka, piękna jak zawsze. Pocałunek jest delikatny, brak mu desperacji tego sprzed trzynastu lat. Raven czuje w nim pytanie, niepewność.
Wykorzystałem cię, odrzuciłem cię, możesz teraz zrobić ze mną to samo, ale nie chce tego.
Kilka godzin temu Raven był martwy. Jego narządy wewnętrzne zostały zmiażdżone. To był moment, lecz dla Ravena było to jak wieczność. Zabili go szybko – Karen zabijali godzinami, a i tak można powiedzieć, że miała szybką śmierć. Mogliby zabijać ją całe miesiące, tak, jak próbowali zabić Shinsuke.
Śmierć i ból tkwią pod czaszką. Świadomość tego, że było się martwym. Ale ciało żyje. Reaguje na pocałunek, mocniejszy, głębszy. Raven czuje, że jego ubranie staje się niewygodne. Reaguje instynktownie. Wpija sie w wargi Shinsuke, niemal do bólu, z głodem trzynastu lat pustki, wypełnionej tylko przez przypadkowych kochanków. Wsuwa palce pod biała yukatę, wyszukując strukturę mięśni, stwardnienia blizn. Chciałby dotknąć ustami każdej z nich, ale nie umie teraz zwolnić, jego palce gorączkowo ściągają z Shinsuke ubranie. Nadal czuje, że powinien coś powiedzieć – gdy jego wargi znajdują się tuż przy uchu Shinsuke, klatka piersiowa ociera się o łopatki. Nie może. Słowa umarły w nim, zbyt szybki oddech zmienia je w charkot. Gwałtowne ruchy wywołują bolesny skurcz niezaleczonych do końca narządów, ale nie ma już odwrotu. Ciało Shinsuke odpowiada, wyginając się, wypychając w górę biodra. Zjawiskowo piękne, niesamowite. Raven odgarnia białe włosy, całuje biały kark, wbija paznokcie w boki. Ból przeszywa go – opłata za gwałtowność tej namiętności. Ból i rozkosz to świadectwa życia.
Onimura Shinsuke leżący na brzuchu, elegancka linia ramion, kręgosłupa i pośladków, skóra zroszona potem i przyśpieszony oddech. Palce wczepione w prześcieradło, usta duszące krzyk poduszką. Życie wypełniające kościaną rzeźbę, cierpka herbata falująca wewnątrz porcelanowej czarki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kasieńka
Gołębie Pióro
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:18, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Łoł... cóż powiedzieć. Urokliwa miniaturka. Nigdy nie sądziłam, że yaoi może być tak... wdzięczne. Tak delikatne. Te opisy... jajć. Początkowo ciężko było mi się przestawić na czas teraźniejszy. Bardzo ciężko. Już chciałam skończyć czytać, a... nie mogłam. Ciekawi treścią. Te niedopowiedzenia, niepewność, niedokończona historia, wymagająca jakiegoś rozwiązania unosząca się w powietrzu... Bardzo, bardzo udane.
Cytat: | Raven, który od dawna widział Shina tylko ubranego, przygląda się zainteresowaniem |
Wydaje mi się, że powinno być Z zainteresowaniem.
I zaznaczę jeszcze tylko, że główny bohater to Raven, a jeden z pobocznych to Ryan. Gdy się czyta szybko, pragnąć dalszych wydarzeń, może się pomieszać :]
Pozdrawiam, kasieńka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hien
Różowy Dyktator Hieni
Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo. Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 6:13, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
No dobrze. Pierwsza kwestia, to fakt, że po przeczytaniu musieliśmy się zeskrobywać z monitora, bo tak żeśmy się do niego przykleili. Dobrze, że miniatura krótka, bo inaczej byśmy czytali i czytali, aż w końcu ominęlibyśmy zajęcia. Bo tekst wciąga. Początkowo nieco powolny, potem przyspiesza, trochę jak fale na morzu, które powoli przeistaczają się w sztorm.
Może trochę paradoksalnie, nas najbardziej zaciekawił fakt bycia rzeźbą z kości i powody takiego stanu, sposób, w jaki się takim Shinsuke stał. I całkiem nieźle podbija tę ciekawość narrator, z perspektywy Ravena, wiedzącego o sprawie zapewne więcej niż czytelnik. Cóż jeszcze można rzec? Sugestywnie, obrazowo. Niby uczucia przemaglowane już ze wszystkich stron (przez yaoistki głównie), ale podane tutaj w nowym otoczeniu i całkiem ciekawie. Jako fragment, wątek czegoś większego spisywałoby się wspaniale, jako miniaturka też bardzo dobrze.
An-Nah napisał: | zawrócony z granicy między życiem<bez przecinka> a śmiercią przesiąkł zimnem zaświatów |
An-Nah napisał: | odrobinę kobieca, tak<bez przecinka> jak delikatna twarz |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hien dnia Czw 23:47, 01 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mała_mi
Gęsie Pióro
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:59, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No cóż... czegoś takiego zupełnie się nie spodziewałam. Manga i anime to kompletnie nie moje klimaty. Nie miałam nawet pojęcia, że istnieje taki gatunek jak Yaoi.
Kontrowersyjna tematyka, która z pewnością nie każdemu może przypaść do gustu, zapewne nie jedną osobę potrafiłby ten tekst nieźle zgorszyć. Ja na szczęście nie jestem taka delikatna. Jak powiedziała Kasieńka, wszystko zostało opisane z wyjątkowym wdziękiem. Zero niesmaku.
Czas teraźniejszy bardzo mi do tej miniatury pasuje. Kiedyś bardzo go nie lubiłam. Teraz coraz bardziej się do niego przekonuje.
Czytając, cały czas czułam wyraźnie, że jest to fragment czegoś większego. Sporo tu niedomówień, bywały momenty, gdy czułam leciuchną irytację tym, że narrator piszę o pewnych sprawach tak, jakby niektóre fakty były czytelnikowi znane.
Ogólnie, jak zawsze w twoim przypadku, bardzo mi się podobało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
An-Nah
Czarodziejskie Pióro
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: własna Dziedzina Paradoksu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:31, 01 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Mi, używam określenia "yaoi" bo jest ono powszechnie zrozumiałe - ale tak naprawdę ta część mojej twórczości z manga i z anime ma niewiele wspólnego, bo staram się pisać nie o rysunkowych postaciach, a o ludziach. Jasne, gdzieś tam u początku moich tekstów "m/m" jest krótka i burzliwa fascynacja tym podgatunkiem mangi, która skończyła się, gdy stwierdziłam, że nie podobają mi się jego schematy.
Kontrowersyjna tematyka? Czy ja wiem? Pewnie tak, choć ja się w kontrowersje i szokowanie nie lubię bawić, moje postaci zawsze bywały różnych orientacji
I tak, to jest urywek z większej całości. Generalnie to jest ten sam świat co w "Lady Drugeth", w moim "Zmierzchu", w paru innych tekstach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vyvy
Stalówka
Dołączył: 21 Wrz 2010
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: stamtąd
|
Wysłany: Sob 10:17, 25 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
to że jest to cześć całości od razu widać. czytelnik jest trochę pogubiony, ale może to i dobrze, bo jest dużo niedopowiedzeń. końcówka znacznie lepsza niż początek. całość z zastosowaną narracją w czasie teraźniejszym uważam za udaną. jest tu fajny klimat - trochę jak ze snu. czytelnik ma wrażenie, że uczestniczy w wydarzeniach, ale nie tak naprawdę, namacalnie, a trochę jakby obserwował sytuację przez firanę. słowem zgrabny fragment, nie rewelacyjny, ale zgrabny zważywszy na to, że narracja w czasie teraźniejszym nie jest łatwą narracją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|