Kącik Złamanych Piór
- Forum literackie
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
Adamus91
Ołówek
Dołączył: 12 Maj 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 23:33, 15 Maj 2012 Temat postu: Książęca Rozgrywka [NZ] |
|
|
PROLOG: WOJNY WROCŁAWSKIE
Dawno temu ,na początkach XXI wieku, kiedy Wrocław był podzielony na frakcje, a poszczególni książęta dzielnic walczyli ze sobą o wpływy i władzę, żył pewien młody chłopak, którego przeznaczeniem było dokonanie rzeczy niemożliwych. Został najmłodszym w historii generałem pułków(dowódcą , który dowodzi 1/3 armii) w księstwie Grabiszyńskiej. Ta historia to początek jego drogi ,która będzie prowadziła przez sprytne machinacje, dzięki którym zyska dla siebie wielkie wpływy ,poprzez zostanie Cesarzem Galaktyki a na zbliżaniu się do końca tej drogi stanie się nawet Bogiem. Ten chłopak zwał się Kamilusem Nieustępliwym.
Na początkach XXI wieku we Wrocławiu wrzała wojna domowa. Poszczególni książęta Wrocławia nie zważali na to, że Przedszkolaki idą jak burza podbijając świat ,a ich armie zajmują nawet Polskę od północy, tylko walczyli miedzy sobą opętani żądzą władzy nad Wrocławiem przez co nie byli zdolni do złączenia sił, mimo, że to byłoby jedynym rozsądnym rozwiązaniem chroniącym ich przed nadchodzącą zawieruchą.
Celem Przedszkolaków jest zniszczenie wszystkich ludzi, którzy mają więcej niż 7 lat. Sami piją specjalny eliksir, który opracowali, uniemożliwiający starzenie. Wiele, wiele lat temu, w czasach, o których nie mówią nawet Kroniki Karola ,Przedszkolaki przestały udawać grzeczne dzieciaki, tylko pokazały, że są małymi geniuszami i sformowały wielką armię, liczącą teraz parę milionów żołnierzy oraz skonstruowały świetne wyposażenie, które daje im przewagę na polu bitwy(jakby sama liczebność nie wystarczała.)W podbitych krajach nie eksterminują od razu całej ludności z obawy, że strach i pewność innych państw, że nie mają nic do stracenia, zmusi je do desperackiej obrony. Wolą dawać płonną nadzieję, licząc, że uda im się oszukać inne kraje i tamte poddadzą się bez walki lub będą nawet z nimi współpracować(dopóki nie zostaną przez nich zajęte).W zajętych państwach część ludności powyżej 7 roku życia zmuszają do pracy, a część umieszczają w specjalne oddzielonych obszarach , które ich izolują. W tych obozach ci ludzie są powoli i stopniowo eksterminowani. Na szczęście jest to proces długotrwały, ale to marne pocieszenie, bo jest bardzo wątpliwe by nawet za bardzo wiele lat, pojawiła się siła zdolna przeciwstawić się Przedszkolakom i wyzwolić ludność.
Armia Przedszkolaków jest podzielona, zależnie od wieku:7-latkowie są dowódcami,6-latkowie to kawaleria,5-latkowie zaś ciężka piechota i włócznicy4-latkowie lekka oraz łucznicy. Z kolei z osób od 1-3 roku życia, składają się oddziały pomocnicze, mające za zadanie tworzyć umocnienia polowe, zakładać obozy, odpowiedzialni za zaopatrzenie i naprawy a także ci, którzy obsługują artylerię. Armia Przedszkolaków ma także niebezpieczne maszyny(praktycznie jedyne, które działają w tych czasach) zwane Przedszkonami. Najczęściej są rzucane na odcinkach frontu, gdzie toczą się ciężkie walki by przechylić szalę zwycięstwa. To tyle, jeśli chodzi o Przedszkolaki, w końcu to jeszcze nie opowieść o nich. Wróćmy do spraw książąt wrocławskich.
Przedstawieni zostaną tylko najważniejsi książęta, pozostali władcy niezbyt się liczą i w najczęstszych przypadkach albo są wasalami potężniejszych książąt( np. Krzysztofus Krzyżowiec ma wasali w postaci książąt Swojczyc , Strachocina i Wojnowa) albo mają z nimi sojusze lub między sobą, niekiedy tworząc koalicje.
Najbardziej liczącymi się książętami są: Krzysztofus Czyściciel , książę Grabiszyńskiej i ojciec Kamilusa. Adrianus Zdobywca, książę Zdrowej i dziadek największego rywala Kamilusa: Adamusa Zwycięzcy. Podobnie jak Kamilus w swoim księstwie, Adamus w swoim jest najzdolniejszym dowódcą. Jedynie on z całego Wrocławia dorównuje Kamilusowi umiejętnościami strategicznymi, taktycznymi i logicznymi. Kamilus jest arogancki i bardzo pewny siebie, za cokolwiek się bierze, ze wszystkich sił stara się być w tym najlepszym: czasem mu się to udaje, a czasem nie, ale nigdy się nie poddaje i ciągle próbował , nie załamując się niepowodzeniami. Uważa także, że cel uświęca środki. Adamus także jest pewny siebie, lecz nie arogancki. Mimo, iż nie zgadza się z podejściem, że cel uświęca środki, kiedy zachodzi taka potrzeba, jest zdolny do poświęceń. Adamus odnosi szybciej sukcesy od Kamilusa w wielu dziedzinach, ponieważ jest od niego bardziej utalentowany, lecz Kamilus nadrabia te braki uporem i nieustępliwością. Łączy ich też jeszcze jedna szczególna rzecz: obaj są kochani i uwielbiani przez swoich żołnierzy, którzy są im bezgranicznie oddani. Wykonają każdy ich rozkaz i bez wahania pójdą na śmierć w imię swoich ukochanych wodzów. Gdyby doszło do zjednoczenia tej dwójki, podbiliby cały Wrocław zanim ktokolwiek zdążyłby mrugnąć okiem, zajęli całą Polskę i odepchnęli Przedszkolaków daleko od granic. Niestety, ich sojusz jest niemożliwy, czują zbyt wielką nienawiść do siebie , której powody nie są do końca jasne. Prawdopodobnie bierze się ona od ich dziadków, którzy kiedyś byli wielkimi przyjaciółmi. Walczyli ramię w ramię, dowodząc siłami wysłanymi do Szwecji, które miały wspomóc obronę przed Przedszkolakami. Z początku dość skutecznie stawiali im opór, lecz ze względu na zbyt wielką liczebność wroga, koniec końców, musieli się wycofać. Z biegiem czasu, ta ich przyjaźń zamieniła się w rywalizację, a rywalizacja w nienawiść. Byli zbyt podobni do siebie, by móc wiecznie współpracować. Z czasem stali się wzajemnie zazdrośni o swoje sukcesy, każdy bał się, że ten drugi go przerośnie aż w końcu ich księstwo rozdzieliło się na Grabiszyńską i Zdrową i zaczęli toczyć ze sobą wojnę. Od dziecka wpajali swoim wnukom nienawiść do drugiej strony. Aż w końcu w jednej z bitew zginął dziadek Kamilusa.
Wielokrotnie dochodziło do potyczek pomiędzy armiami Grabiszyńskiej i Zdrowej, lecz nie zapowiadało się na rozstrzygnięcie. Raz Adamusowi udało się zająć kawałek Grabiszyńskiej, raz Kamilusowi Zdrowej, lecz stracone tereny były szybko odzyskiwane przez właścicieli. Obydwie strony nigdy nie ruszały na wyprawy przeciwko innym księstwom, (tak jak niegdyś robili ich dziadkowie, gdy jeszcze współpracowali),ponieważ byli zbyt zajęci wojną ze sobą.
Bardzo ważnym graczem na arenie wrocławskiej jest Krzysztofus Krzyżowiec, książę Biskupina, rządzący także Sępolnem, Dąbiem, Zaciszem i Zalesiem. Wielki fanatyk chrześcijaństwa, także świetny dowódca i charyzmatyczny przywódca, posiadający olbrzymią wiedzę i mądrość. Skupia swoje ataki na dzielnicach, gdzie chrześcijaństwo nie jest główną religią. Swój przydomek zyskał właśnie za zorganizowanie wielu krucjat(w większości zwycięskich) na takie właśnie tereny. W niedawnej kampanii przeciwko Zdzisławusowi Niewiernemu, księciu Kozanowa i władcy dzielnic: Pilczyce, Osobowice, Różanka, Karłowice, Popowice, Rynek i Plac Grunwaldzki (tereny, którymi rządził, były najbardziej tolerancyjne w całym Wrocławiu, bo nie panowała w nich żadna oficjalna religia, publicznie Zdzisławus nawet krytykował religię, jako chorobę bardzo szkodliwą dla świata, ) Krzysztofus pozbawił go bardzo ważnych terenów, czyli Placu Grunwaldzkiego i Rynku. W wielkiej bitwie pod Rynkiem, życie stracił nawet sam Niewierny, a księstwo przejął po nim jego syn, Michalus Honorowy. Wiedząc, że nie ma szans stawić czoła siłom Krzysztofusa, zgodził się zostać jego wasalem i przyjął chrześcijaństwo, przynosząc hańbę imieniu swemu nieżyjącemu ojcu i udowadniając swoją ,,honorowość''.
Ojciec Krzysztofusa Krzyżowca, Albinus Dobrotliwy dawno dostrzegł niebezpieczny fanatyzm swojego syna i chcąc uwolnić wnuka od jego szaleństwa(ten chłopak zwał się Marcinusem i gdy podrósł został wielkim wojownikiem, z czasem zyskując pseudonim Krwawy), pewnego razu wziął go ze sobą i zabrał do Wojszyc, którymi rządził zaprzyjaźniony z nim książę, wychowując Marcinusa w katolickim duchu, jednak z rozsądkiem i tolerancją. Książę Wojszyc był bardzo stary i chory i gdy poczuł, że śmierć jest blisko, przekazał Wojszyce w ręce ojca Krzysztofusa, wiedząc, że jego przyjaciel jest wręcz idealnym kandydatem. Choć Krzysztofus pewnie chciał odzyskać syna, nie chciał nagłaśniać tego incydentu(jego ojcu też na tym nie zależało, bo obawiał się zemsty swego syna) dla dobra swojej sprawy. Krzyżowiec obawiał się, co pomyślą o nim Wrocławianie, gdy się dowiedzą, że jego własny ojciec z obawy przed nim, zabrał wnuka daleko od niego. Krzysztofus w końcu chciał uchodzić w oczach Wrocławia za wielkiego obrońcę chrześcijaństwa, patriotę i dobrego człowieka, a gdyby rozpowszechniono, że jego własny ojciec się od niego odsunął, z pewnością straciłby wielu popleczników. Panuje więc oficjalna, że wysłał ojca i syna do Wojszyc, gdyż to względnie bezpieczna dzielnica w tych niespokojnych czasach.
Książę Poświętnej, władający Polanowicami, Widawą i Lipą Piotrkowską, Eugeniuszus Cwany, ma z kolei najnowocześniejszą armię ze wszystkich wrocławskich książąt. Plotki mówią, że uzyskał to dzięki potajemnej zmowie z Przedszkolakami, którzy ofiarowali mu fundusze i wyposażenie, w zamian za informacje o innych państwach, które umożliwiły im łatwiejszy podbój. Eugeniuszus przyczynił się do tego, że Zdzisławus Niewierny został tak łatwo pokonany, ponieważ musiał walczyć na dwa fronty. Cwany zawarł pakt z Krzysztofusem a ich armie niemal jednocześnie zaatakowały księstwo Zdzisławusa z dwóch stron. Warto teraz wspomnieć, że Krzysztofus jest także świetnym politykiem i manipulatorem. W swoim czasie będzie bardzo groźnym przeciwnikiem dla Kamilusa, ale to już inny temat.
Trzeba także powiedzieć o innej, dość liczącej się frakcji we Wrocławiu, czyli Bandziorach. Ich główne skupiska mieszczą się na obu Muchoborach, Oporowie i Nowym Dworze, choć ich niewielkie grupy panoszą się po ulicach, nie należących do żadnych księstw. Za czasów, kiedy dziadkowie Kamilusa i Adamusa współpracowali ze sobą, zepchnęli bandytów do Muchoboru Małego, pozbawiając ich reszty dzielnic, lecz całkowicie nie mogli ich pobić, ponieważ bandyci prowadzili świetną wojnę podjazdową z tamtych działek. Potem, kiedy dziadkowie tych chłopaków zaczęli walczyć między sobą i nie poświęcali uwagi pozostałym dzielnicom, Bandyci stopniowo odzyskiwali utracone tereny. Nie poszli z duchem czasu i nie ulepszali armii, mają bardzo stare wyposażenie i złą organizację, ale nadrabiają to liczebnością i wielką odwagą oraz dzikością, która często przeraża żołnierzy innych armii. Dawno za czasów księcia Karola i księżniczki Karoliny, bandyci byli najbardziej liczni we Wrocławiu, lecz dawny książę wykorzystał to, ze nie potrafili się zjednoczyć i stopniowo ich pokonywał, choć nawet jemu nie udało się ich całkowicie pozbyć, mimo, że władał niemal całym Wrocławiem.
Jest także inny potężny książę, któremu udało się obronić przez fanatycznymi krzyżowcami Krzysztofusa: książę Rakowiec, właściciel Bierdzan, Księży Wielkich i Małych, Mustafa Wielki. Jego księstwo jest znane z tego, że teraz jako jedyne(o co Krzysztofus się postarał) we Wrocławiu jest muzułmańskie. Wiele zawdzięcza pewnemu generałowi katolickiego księcia Księży Wielkich i posiadacza Księży Małych , z którym toczył wojnę, Maćkusowi Zdradliwemu. Przeszedł na jego stronę biorąc ze sobą podległe mu jednostki, przekazując Mustafie także ważne informacje o stanie innych jednostek, ich rozlokowaniu oraz topografii terenu, co umożliwiło muzułmańskiemu księciu bardzo łatwe zwycięstwo. Od tamtego czasu Maćkus Zdradliwy stał się najbardziej znienawidzoną postacią przez Krzysztofusa, który publicznie ogłosił, że w imieniu Boga spotka go sroga kara, kiedy wpadnie w jego ręce. Nie wiadomo, czy uda się Mustafie przetrzymać kolejną krucjatę wielkiego krzyżowca, ale na razie może się nacieszyć chwilą spokoju. Po zajęciu Rynku Krzysztofus Krzyżowiec zyskał dogodną odskocznię do ataku na księstwo Grabiszyńskiej. Teraz będzie mógł się przebić przez Tęczową i zaatakować Grabiszyńską od północy , w jej najsłabszym punkcie, przez Prostą. Mimo, że księstwo Grabiszyńskiej jest katolickie, Krzysztofus już nie raz atakował swoich braci chrześcijan, którzy nie chcieli mu się podporządkować, tłumacząc to tym, że dla Boga i dla interesu całego chrześcijaństwa, wszyscy bracia w wierze muszą się zjednoczyć i mimo, że niektórzy tego nie dostrzegają, robi to także dla ich dobra i jest pewny, że kiedyś to zrozumieją. Sądzi, że został wybrany przez samego Pana i zjednoczenie chrześcijaństwa oraz pokonanie innowierców jest jego wielką misją którą otrzymał od Boga.
Czy nasz młody chłopak podoła tak wielkiemu wyzwaniu i uratuje swoje księstwo, stawiając czoła najgroźniejszemu z książąt wrocławskich? Czy Adamus wykorzysta okazję otwarcia drugiego frontu, by zadać ostateczny cios księstwu swojego rywala? Czy Krzysztofus stanie się niedługo niekwestionowanym władcą całego Wrocławia? To wszystko zdradzi nam ta powieść:
K S I Ą Ż Ę C A R O Z G R Y W K A
R O Z D Z I A Ł 1:
P L A N, K T Ó R Y O C A L I K S I Ę S T W O G R A B I S Z Y Ń S K I E J
Właśnie odbywała się tajna narada w księstwie Grabiszyńskiej, w której uczestniczyła tylko trójka generałów pułków i książę . Spotkanie odbywało się w Pałacu Karola, budynku, w którym zbierała się arystokracja i dowódcy wojskowi by omawiać bardzo ważne sprawy. Lecz to tajne spotkanie nie odbywało się w głównej sali, tylko w najniżej położonym pokoju przypominającym piwnicę. Gdzieniegdzie pałętały się pajęczyny, a na starym, podniszczonym stoliku, przy którym wszyscy siedzieli wpatrzeni w mapę Wrocławia było mnóstwo kurzu. Krzesła były stare, ledwo trzymające się na nogach. Ironiczne było to, że siedziała na nich czwórka osób, od których zależały losy Grabiszyńskiej.
-Sytuacja jest krytyczna! -krzyknął Krzysztofus Czyściciel.
Był starszawym mężczyzną, niemal całkiem łysym, jedynie po bokach głowy pozostało mu trochę czarnych włosów, gęsto poprzetykanych pasmami siwizny.
-Krzysztofus Krzyżowiec uderzył w nasz najsłabszy punkt od Prostej i przedarł się przez naszą obronę! Jego 50-tysięczna armia zmierza teraz na zachód. Na dodatek 20000 żołnierzy księstwa Zdrowej kieruje się w naszą stronę przez Zdrową. Jeśli ich nie powstrzymamy, zostaniemy wzięci w kleszcze! Ze wschodu księstwo Biskupina, z zachodu księstwo Zdrowej!
Było wyraźnie widać, że ojciec Kamilusa poświęca większość swojej energii na to, by nie okazywać zdenerwowania. Dwójka generałów pułków także nie wyglądała najlepiej, spoglądała rozpaczliwie na mapę, jakby oczekując, że do nich przemówi i powie, jak mają zwyciężyć. Jedynie Kamilus nie okazywał zdenerwowania i z podbródkiem opartym na prawej ręce patrzył znudzonym wzrokiem na mapę.
-Generale pułków Tadeuszusie, generale pułków Bernardusie, ustawicie się na naszych pozycjach obronnych przy Kolejowej i tam zatrzymacie Krzysztofusa.
Następnie Czyściciel odwrócił głowę i spojrzał na swojego syna.
-Ty, generale pułków Kamilusie, będziesz próbował zatrzymać Adamusa przy wejściu na Zdrową. Jesteś jedynym który może go pokonać.-mina Krzysztofusa była dość przygnębiona, jakby z wielkim smutkiem wyznaczał synowi tak trudne zadanie.
Kamilus zdjął podbródek z ręki, oparł się na krześle i powiedział:
-Z całym szacunkiem, Wasza książęca mość(,w księstwie Grabiszyńskiej, tak jak w większości innych księstw wrocławskich, ważne osobistości zwracały się oficjalnie do członków rodziny w oficjalnych sytuacjach)takie działania defensywne mogą tylko chwilowo powstrzymać wrogów, lecz nie zapewnią nam zwycięstwa, tym bardziej, że walczylibyśmy na dwa fronty. Armia Zdrowej posuwa się w naszym kierunku przez Zdrową, a nie Szpitalną, to zaś oznacza, że ich celem nie jest angażowanie się w walkę z naszą armią, tylko zajęcie zachodniej, niebronionej części Grabiszyńskiej. Pozwólmy im na to, niech rozciągają swoje siły i linie zaopatrzeniowe, dzięki temu będzie nam łatwiej ich zniszczyć w przyszłości.-Kamilus mówił spokojnym, opanowanym głosem, z którego emanowała olbrzymia pewność siebie i przekonanie swoich racji. Pozostała dwójka generałów pułków wpatrywała się w niego ze zdumieniem i podziwem, a także z zazdrością, co nie było czymś nowym. Od dawna wiele osób było zazdrosnych o to, że w tak młodym wieku Kamilus został mianowany generałem pułków. Ci ,,życzliwi'' szeptali za jego plecami, że uzyskał to tylko dzięki temu, iż był synem księcia Grabiszyńskiej, ślepi z zazdrości na jego sukcesy i dokonania.
Ojciec zaś obserwował go z podziwem zmieszanym z dumą.
-W międzyczasie-mówiąc to, Kamilus uśmiechnął sie leciutko pod nosem-skierujemy wszystkie siły do walki z Krzysztofusem.
-I kiedy nasze trzy zgrupowania armii zajmą pozycję przy Kolejowej Krzysztofus nie będzie miał szans się przebić! -wykrzyknął Tadeuszus, a na jego twarzy pojawił się tryumfujący uśmiech, że udało mu się dopowiedzieć coś sensownego zaś na obliczu Bernardusa i Krzysztofusa wyraz ulgi, ale słowa Kamilusa zaraz ostudziły ich entuzjazm.
-Nieeee -powiedział Kamilus, ledwo skrywając pogardę w głosie-Krzysztofus ma niemal o połowę więcej artylerii od nas, gdybyśmy bronili się przy Kolejowej, spokojnie ostrzeliwał by naszą pozycję, a kiedy nasze oddziały byłyby przerzedzone i zdemoralizowane po dużych stratach, uderzyłby na nas wielkimi siłami. I w tym właśnie tkwi sęk-kontynuował Kamilus, patrząc po kolei na twarze wszystkich obecnych-Krzysztofus myśli, że tak zrobimy-następnie uśmiechnął się podstępnie, podniósł się z krzesła i zaczął wskazywać palcem po mapie, w miarę objaśniania swojego planu-Ponieważ jest pewny, że nie stawimy mu żadnego poważniejszego oporu przed zajęciem pozycji obronnych przy Kolejowej, jego armia będzie maszerować bez żadnego odpoczynku aż do Grabiszyńskiej 39, tam dopiero rozłoży obóz. Kiedy tam dotrze, ja uderzę swoimi siłami na jego wyczerpaną armię. Wtedy wycofa się na pozycje przy Prostej, by jego armia mogła odpocząć i przeprowadzić kontratak- ko-ńcząc to zdanie, Nieustępliwy uśmiechnął się, tym razem złowrogo-Oczywiście, tak będzie tylko w jego planach -spojrzał na Tadeuszusa -Generale pułków Tadeuszusie, ty powinieneś wyruszyć przez Tęczową i Kolejową na Prostą, by móc zaatakować prawą flankę Krzysztofusa, kiedy tam się wycofa. Koniecznie powinieneś także wysłać niewielki oddział lekkiej piechoty dalej przez Tęczową i Iwana Pawłowa, by zajęła pozycję na Placu Legionów, odcinając Krzysztofusowi drogę odwrotu.-odwrócił się w stronę drugiego dowódcy-Generale pułków Bernardusie, ty zaś powinieneś wyruszyć południową Kolejową, także wyjść na Prostą, by zagrozić z kolei jego lewej flance. Następnie, na mój sygnał uderzymy na niego z trzech stron, a gdy resztki jego armii spróbują się wycofać, oddział lekkiej piechoty zatrzyma go na tyle, byśmy go dogonili i całkowicie zniszczyli! A kiedy to się stanie, ruszymy na armie Zdrowej, której siły-jak już wcześniej mówiłem- i linie zaopatrzeniowe będą rozciągnięte, dzięki czemu pokonamy ich bez trudu-kończąc to zdanie, Kamilus podniósł w górę tryumfująco pięść.
Gdy skończył, jego ojciec powstał i spoglądając na dwójkę pozostałych generałów pułków spytał:
-Ktoś ma jakieś obiekcje, dotyczące planu generała pułków Kamilusa? -Tadeuszus i Bernardus tylko spojrzeli na siebie i nie mając żadnego sensownego powodu przeciw, bezradnie i pokręcili głowami. Książę Grabiszyńskiej kontynuował:
-Dobrze, ja też nie widzę żadnych przeciwwskazań dla tego planu, generał pułków Kamilus wyłożył nam wszystko wyraźnie i dokładnie, podając argumenty, które potwierdzały słuszność jego planu. Na jego korzyść opowiadają się także jego wcześniejsze powodzenia.
Niewiarygodne! -myślał Kamilus z niesmakiem-mój ojciec i ci idioci kompletnie nie znają się na strategii! Powiedziałbym im, że jeśli dmuchniemy na tyły armii Krzysztofusa to wygramy, to by mi i tak pewnie uwierzyli. Ciekawe czy słyszeli chociaż o takich dowódcach jak Napoleon, Hannibal, Cezar, Alexander czy Rommel ? Wystarczył jeden teatralny gest, mówienie o moim planie z przekonaniem w głosie i uśmiechy pokazujące pewność siebie, a już są przekonani, że ten plan nas wszystkich ocali. Ślepota mojego ojca, tych dwóch durni i zachłanność patrycjuszy, którzy troszczą się tylko o swoje wpływy, doprowadziłaby do upadku wspaniałego księstwa Grabiszyńskiej. Ale ja na to nigdy nie pozwolę! Prawda jest taka, że nie mamy najmniejszej szansy na zwycięstwo. Jeszcze nie. Mimo, że moglibyśmy zadać ciężkie straty wyczerpanej armii Krzysztofusa, to nie na tyle, by zmusić ją do odwrotu. Nasza ilość ciężkiej piechoty jest zbyt mała w porównaniu do jego. Zresztą, gdyby nawet jakimś cudem udało się pokonać Krzysztofusa, to wtedy od razu Adamus ruszyłby na nasze zmęczone i osłabione jednostki. Ma w naszej armii wielu szpiegów, którzy dokładnie informują go o poczynaniach naszych oddziałów.
Kamilus wiedział o tym, bo sam miał w armii Adamusa swoich szpiegów, którzy mu o tym powiedzieli, niestety, nie poznali ich tożsamości, ta informacja jest zbyt pilnie strzeżona.
Cóż za ironia-pomyślał Kamilus uśmiechając się pod nosem-mam szpiegów w armii Adamusa a on w mojej i obaj nie potrafimy ich wykryć. Typowy pat, zresztą jak wszystkie nasze konfrontacje. Adamus jest naprawdę genialnym strategiem i godnym mnie rywalem, wiele przyjemności sprawiały mi starcia z nim. Aż prawie żałuję, że niedługo dam mu mata. Ale prawie robi wielką różnicę! -Z zamyślenia wyrwał go głos jego ojca
-Więc to wszystko, jeśli chodzi o naradę. Zacznijcie wykonywać powierzone wam zadania i niech książę Karol i księżniczka Karolina będą z wami.
Trójka generałów pułków wstała z miejsc i ruszyła do wyjścia ale powstrzymał ich głos Krzysztofusa Czyściciela
-Ty nie, Kamilusie, zostań jeszcze.
Książę Grabiszyńskiej zwrócił się prywatnie do syna, co sugerowało, że rozmowa ma mieć charakter prywatny. Dwójka generałów pułków poszła do wyjścia, zaś Kamilus odwrócił się zdziwiony i ruszył w stronę ojca.
Kiedy Kamilus zbliżył się do ojca, tamten otworzył niepewnie usta, jakby się zastanawiał, czy ma coś powiedzieć, aż w końcu się odezwał.
- Bardzo martwię się o powodzenie tej misji. Mimo, że już nie raz udowodniłeś swoje wyjątkowe umiejętności, to zadanie jest inne od pozostałych. Zmierzysz się z wrogiem,, który jest znakomitym dowódcą , ma o wiele liczniejszą i lepiej wyposażoną armię od naszej. Naprawdę uważasz synu, że ten plan się powiedzie? -spytał jego ojciec z obawą w głosie.
-Opracowałem plan, który ocali księstwo Grabiszyńskiej. Tego możesz być całkowicie pewien, tato-powiedział Kamilus z autentyczną pewnością.
Po wyrazie twarzy widać było, że te słowa nie uspokoiły Krzysztofusa. Pokiwał tylko powoli głową, ponownie otworzył usta, żeby coś powiedzieć i znowu sie wahał aż w końcu się przełamał.
-Nie będę ukrywał, że bardziej niż o powodzenie tego planu martwię się o ciebie, mój synu-po wypowiedzeniu tych słów odczuł widoczną ulgę.
-Niepotrzebnie, tato-powiedział Kamilus z uspokajającym uśmiechem-Najbardziej narażeni są żołnierze, nad moim bezpieczeństwem czuwa Straż Honorowa.
-Powinieneś być bardziej ostrożny, synu. Jest wiele niebezpieczeństw które mogą ci się przytrafić, nawet przypadkowo.-ostrzegał Krzysztofus Czyściciel.
-Tato-zaczął spokojnym tonem Kamilus-na pewno nic mi się nie stanie, tego także możesz być pewien -powiedział po raz kolejny z autentyczną pewnością .
-Mam nadzieję, że masz rację.
Nagle niespodziewanie ojciec objął syna i powiedział:
-Jesteś moim jedynym synem, nie ma drugiej takiej rzeczy na świecie, która byłaby dla mnie równie cenna i droga jak ty. Niech książę Karol i księżniczka Karolina czuwają nad tobą w szczególności. Kocham cię, synu.
Kamilus był zaskoczony, ponieważ nigdy jego ojciec nie okazywał w tak otwarty sposób czułości. Po chwili z wahaniem także objął swego ojca.
-Ja ciebie też, tato.
Kamilus jechał na koniu czarnym jak noc przez Grabiszyńską kilkanaście metrów przed swoją armią. Na tym rumaku Nieustępliwy jeździł już od dawna i nigdy się nie zawiódł.
W tej części Grabiszyńskiej od dawna nie stały żadne budynki. Usunięto je, by ułatwić armii poruszanie. Teraz była tu tylko zwykła, rozległa polana, bez żadnych drzew czy wzniesień, a zielona trawa była krótko przycięta. Patrząc w różne strony można było jednak ujrzeć majaczące kształty budynków w dali.
Ze wszystkich stron otaczali Kamilusa ludzie z jego Straży Honorowej. Byli to najlepiej wyszkoleni żołnierze w całym księstwie Grabiszyńskiej i ich zadaniem było strzeżenie życia generałów pułków. Każdy z nich posiadał 50 tych elitarnych żołnierzy.
Obok Kamilusa jechał na brązowym wierzchowcu Patrykus Obieżyświat, najlepszy (a właściwie jedyny) przyjaciel Nieustępliwego.
Znali się od najmłodszych lat , w dzieciństwie spędzali czas niemal wyłącznie ze sobą. Często chodzili na niebezpieczne wyprawy na krańce Grabiszyńskiej, pewnego razu dochodząc aż do Muchoboru Małego, który należy do terenów Bandytów. O mało co na nich nie wpadli, jednak udało im się jakoś tego uniknąć. Gdy byli starsi, studiowali razem w akademii wojskowej. Mimo, że Patrykus jest starszy od Kamilusa o trzy lata,(teraz ma 18, a Kamilus 15) Nieustępliwy dzięki umiejętnościom i uporowi zdobył uznanie instruktorów, którzy dostrzegając jego talent, przenieśli go do wyższego roku studiów. Często Patrykus bronił Kamilusa przed innymi studentami, którzy byli zazdrośni o jego osiągnięcia i fascynację instruktorów. Nieustępliwy z kolei pomagał przyjacielowi w nauce, tłumacząc mu skomplikowane zagadnienia militarne i przygotowując do egzaminów.
Obieżyświat jako jedyny ze znajomych traktował Kamilusa normalnie. Niektórzy odnosili się do Kamilusa z nienawiścią( tak jak tamci studenci), zazdrośni o jego sukcesy, inni z kolei uznawali to, że jest od nich lepszy i odnosili sie do niego z fascynacją, podziwem, wielkim szacunkiem a nawet uwielbieniem. A Kamilusowi nie o to chodziło. Patrykus, mimo że zdawał sobie sprawę z wyjątkowości Kamilusa, nie okazywał tego i odnosił się do niego zwyczajnie. I to właśnie było Kamilusowi potrzebne.
Patrykus był także bardzo lojalnym przyjacielem. Pewnego razu, jak dziewczyna Patrykusa(siostra studenta, który miał drugie miejsce i gdyby nie Kamilus, byłby najlepszy)za namową brata, powiedziała mu, że nie chce, aby przyjaźnił się z Kamilusem, gdyż liczyli, że bez przyjaciela Nieustępliwy sie załamie i opuści sie w nauce. Powiedziała Obieżyświatowi, że jeśli chce z nią być, nie może się przyjaźnić z Kamilusem. Patrykus rzucił ją wtedy bez chwili wahania.
Kamilus oczywiście, okazywał się równie dobrym przyjacielem. Kiedy paru Patrycjuszy wysnuło wniosek-chcąc powiększyć swoje bogactwa- by zmniejszyć majątki i znaczenie wszystkich, którzy nie pochodzą z Grabiszyńskiej, Nieustępliwy poprosił ojca, by namówił senat do nie przepuszczenia tego wniosku ,ponieważ Patrykus nie pochodzi z Grabiszyńskiej.
Warto teraz dokładnie wyjaśnić, że przodkami Patrykusa byli barbarzyńcy, zamieszkujący Wysoką, którzy zostali podbici dawno temu przez Karola i przyłączeni do jego księstwa a z czasem zasymilowali się z podbitą ludnością.
Gdy Kamilus został generałem pułków, ceniąc jego lojalność i przyjaźń od razu mianował Patrykusa swoim zastępcą i dowódcą Straży Honorowej, czyniąc z niego jedyną osobę o tak wysokiej randze, która nie pochodziła z Grabiszyńskiej.
Kamilus wiedział, że teraz będzie musiał poddać lojalność Patrykusa najcięższej próbie.
Jego przyjaciel zrównał się z nim i zameldował:
-Za parę minut powinniśmy dotrzeć do Kolejowej, generale pułków.
-Świetnie, generale. Jakie informacje o armii Krzysztofusa?
-Według raportów zwiadowców, powinna dotrzeć do Grabiszyńskiej 39 o świcie.
-To dobrze, mamy więc czas na odpoczynek. Każ rozłożyć obóz.
-Tak jest, generale pułków-Patrykus chciał już się udać by wydać odpowiednie rozkazy, ale coś go powstrzymało.
-Generale pułków...
-Darujmy sobie ten oficjalny ton, przyjacielu-powiedział niespodziewanie Kamilus.
Jego zastępca kiwnął głową na znak zgody i kontynuował.
-No więc, gen...znaczy Kamilusie, co się stanie, jeśli Krzysztofus przejrzał twoje zamiary? W końcu też jest bardzo dobrym strategiem. Czy wtedy twój plan będzie miał jakieś szanse powodzenia?
-Szczerze mówiąc, Patrykusie, mój plan-nawet jeśli pozostałby do końca w całkowitej tajemnicy-nie miałby najmniejszych szans powodzenia-stwierdził ze spokojem Kamilus, nie patrząc na Patrykusa.
Obieżyświata całkowicie zamurowało. Był przyzwyczajony do arogancji swojego przyjaciela i jego pogardliwego stosunku dla wrogów, a teraz, po prostu stwierdził, że jego plan nie ma szans powodzenia, ze spokojem, jakby zamawiał obiad!
Po jakimś czasie, kiedy zastępca doszedł do siebie(przynajmniej częściowo) wbił wzrok w Kamilusa i spytał:
-O czym ty mówisz? Przecież sam opracowałeś ten plan!
-Owszem-Patrykus czekał, aż Kamilus powie coś więcej, ale ten wciąż jechał w milczeniu.
-Skoro więc twierdzisz, że ten plan nie może się powieść, to po co w ogóle wyruszamy? -spytał Patrykus z wyrzutem.
Kamilus rozejrzał się dookoła, czy nikt ze Straży Honorowej nie jest w zasięgu słuchu i nagle spojrzał na przyjaciela z poważnym wyrazem twarzy i zapytał:
-Patrykusie, czy zaufasz mi i będziesz ze mną niezależnie od wszystkiego?
-Oczywiście-odpowiedział coraz bardziej zaintrygowany Obieżyświat.
Kamilus skwitował jego oświadczenie kiwnięciem głowy i zaczął mówić, a kiedy skończył, Patrykus był 10-krotnie bardziej zdziwiony niż po usłyszeniu, że plan nie ma szans powodzenia.
Nieustępliwy uśmiechnął się szeroko do Patrykusa.
-Widzę, że musi minąć trochę czasu, zanim się z tym oswoisz, więc ja zajmę się wydaniem odpowiednich rozkazów-kiedy skończył mówić, pociągnął konia za wodze i zawrócił w stronę swojej armii a za nim podążyli jego osobiści strażnicy, pozostawiając Patrykusa oniemiałego, z wyrazem kompletnego zaskoczenia i przerażenia na twarzy.
Obóz został rozłożony szybko i sprawnie, jak zwykle zresztą. Kamilus często organizował różne ćwiczenia chcąc, by jego żołnierze osiągali jak najlepsze wyniki. Trzymał także dyscyplinę, surowo karząc żołnierzy nie wykonujących rozkazu lub zaniedbujących obowiązki, z kolei sowicie nagradzając tych, którzy okazywali inicjatywę lub w czymś się wykazywali .
Obóz mieścił się wśród zbiorowiska paru drzew-co było rzadkością w tej części Grabiszyńskiej- by był łatwy dostęp do drewna na ognisko .Zwykle fortyfikowano takie obozy. Budowano na około nich drewniany płot, bramę z każdej strony i wieże strażnicze w równych odstępach od siebie, skąd można było obserwować okolicę a w razie ataku wroga prowadzić z nich skuteczny ostrzał łuczniczy. Zwykle tak się robiło, ale nie tym razem, ponieważ armia Krzysztofusa była dość daleko i plan zakładał niespodziewane uderzenie na nią, a nie obronę.
Po wschodniej stronie obozu zazwyczaj były namioty dla żołnierzy, po zachodniej zaś dla oficerów a pośrodku obozu mieścił sie duży namiot dla generała pułków, jednak w przypadku armii Kamilusa była to prawdziwa rzadkość. Nieustępliwy najczęściej mieszkał w zwykłym namiocie wśród żołnierzy, by dzielić z nimi trudy i niewygody. To jeden z powodów za które go kochali.
Robiło się już jasno, zbliżał się świt, a Kamilus leżał z dala od zbiorowisk z rękami pod głową oparty nią o drzewo i jedną nogą wygiętą w kolanie, drugą wysuniętą prosto. Wyglądał na odprężonego. Mieli na niego czujne oko ludzie z jego Straży Honorowej, a przed nim stał Patrykus. Naokoło słychać było głosy żołnierzy i oficerów, którzy wspólnie rozmawiali, śmiali się, grali w karty, pili, jedli i wspominali dawne kampanie, pewni, że ukochany wódz prowadzi ich do kolejnego, chwalebnego zwycięstwa.
Stojący nad Kamilusem Patrykus był jego całkowitym przeciwieństwem. Widać było, że jest bardzo wściekły i ze wszystkich sił stara się nie wybuchnąć.
-To co chcesz zrobić, to zdrada i zbrodnia! -niemal krzyknął Patrykus, nie dość jednak, by żołnierze ze Straży Honorowej mogli go usłyszeć.
-Nie, zdradą i zbrodnią byłoby pozwolić upaść księstwu Grabiszyńskiej-odparł ze spokojem Kamilus. Obieżyświat zdawał się nie słuchać jego odpowiedzi.
-Przysięgałeś wierność swoim przełożonym! To nic dla ciebie nie znaczy?
-Ich zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo i dobrobyt Grabiszyńskiej, a skoro nie potrafią już tego robić, nie czuję się odpowiedzialny przed nimi-odparował kolejny zarzut Kamilus.
Patrykus jakby się trochę opanował, lecz kontynuował dalej
-Nasza armia jest prawie nietknięta, powinieneś czekać na odpowiedni monet i wtedy przeprowadzić atak!.
-A przez ten czas księstwo Grabiszyńskiej by się wykrwawiało, aż koniec końców, stałoby się tylko cieniem swojej dawnej potęgi.
-Ale i tak nikt ci nie dał prawa podejmować samemu takiej decyzji! Twoim obowiązkiem jest...
-Więc nie jesteś ze mną? -przerwał nagle Kamilus.
Te słowa zaskoczyły Patrykusa. Spojrzał w oczy swojego dowódcy. Znali się od dziecka, potrafili poznać swoje uczucia. W oczach swego przyjaciela Patrykus widział troskę o jego ukochane księstwo, przekonanie, że musi zrobić wszystko dla jego ochrony oraz pewność, że jego zamierzenia są konieczne.
Obieżyświat westchnął i powiedział
-Wiesz, że tak.
Kamilus kiwnął głową na znak, że zrozumiał, ale nic nie powiedział.
-Jesteś pewny, że naprawdę nie ma innego sposobu ocalenia naszego księstwa? -spytał Patrykus, chwytając się ostatniej możliwej szansy.
-Gdyby był, przyjacielu, na pewno bym z niego skorzystał.
Chyba żeby nie przynosił takich korzyści jak ten-pomyślał Kamilus, nie mówiąc jednak tego na głos.
Patrykus, mimo, że nie zgadzał się z decyzją Nieustępliwego, w końcu się z nią pogodził. Musiał jednak zadać mu jeszcze jedno pytanie.
-Mogę cie o coś spytać, Kamilusie?
-Pytaj o co chcesz, przyjacielu-odpowiedział zaintrygowany Kamilus.
Obieżyświat zebrał się na odwagę i zaczął:
-Kamilusie, jak możesz być...
Nie dane mu było dokończyć pytania, bo nagle podszedł do nich oficer. Wyprostował się sztywno przed dwójką dowódców i służbowo zasalutował.
Patrykus również się wyprostował i odpowiedział równie oficjalnym salutem, Kamilus , nie podnosząc się nawet ze swojego oparcia pod drzewem zasalutował oficerowi od niechcenia.
-Zwiadowcy donoszą, że armia Krzysztofusa jest coraz bliżej Grabiszyńskiej 39 i będzie tam najprawdopodobniej za około 20 minut-zameldował równie sztywno.
Kamilus nagle wstał ożywiony i uśmiechnięty
-Świetnie! -spojrzał na Patrykusa-Najwyższy czas, bym spełnił swój obowiązek.
Po tych słowach ruszył w głąb obozu.
Kamilus siedząc na koniu ze wzgórza obserwował zbliżającą się armię Krzysztofusa. Więc zaczęło się, pomyślał. Był spokojny i opanowany, natomiast jeśli chodzi o Patrykusa, który siedział na swoim rumaku obok Nieustępliwego, widać było wyraźnie, że się czymś bardzo przejmuje.
Niedawno przyszła odpowiedź od posłańca, który został wysłany do armii Krzysztofusa, by go poinformować, że Kamilus chce się z nim spotkać na rozmowę. Wielki chrześcijanin zgodził się i niedługo miał nadejść umówiony czas, w którym dowódcy dwóch armii mieli się ze sobą spotkać.
-Nie podoba mi się to-przemówił nagle Patrykus.
-Cały plan ci się nie podoba-odpowiedział Kamilus, szeroko sie uśmiechając.
Patrykus spojrzał na niego wzrokiem, stwierdzającym, nie musisz mi tego mówić'' i kontynuował.
-Nie powinieneś udawać się tam sam, weź ze sobą Straż Honorową. Będą ustawieni tak, że nie będą słyszeć twojej rozmowy.
-Tu nie chodzi o to, czy ją będą słyszeć czy nie, po prostu chcę wywrzeć na Krzysztofusie wrażenie swoją pewnością siebie, udając się tam sam.
-Pozwól chociaż bym ja udał się z tobą! Krzysztofus z pewnością będzie miał ze sobą swoich oficerów i straż, poza tym jego armia będzie dość blisko niego. Może spróbować cię zlikwidować. Wie dobrze, jakim świetnym jesteś dowódcą i że bez ciebie podbój księstwa Grabiszyńskiej byłby zwykłym spacerkiem! -zawzięcie wysuwał argumenty Obieżyświat.
-Jestem wdzięczny za twoją troskę, przyjacielu, ale naprawdę nic mi nie grozi. Krzysztofus nie może publicznie zabić podstępem dowódcę wojsk katolickich, który na dodatek poprosił tylko o rozmowę z nim. Zyskałby z punktu widzenia taktycznego, ale za to byłaby to porażka strategiczna. Moja śmierć rzeczywiście ułatwiłaby mu podbój, jednak politycznie byłby skończony. Ludzie by zobaczyli, że ten obrońca chrześcijańskiej wiary i wierny sługa Boga jest podstępnym szachrajem, który nie zawaha się użyć wszelkich środków, by osiągnąć cel. Zacząłby masowo tracić popleczników i z czasem zostałby odsunięty do roli podrzędnego księcia. O ile nikt by go wcześniej nie zabił.
Patrykus westchnął w duchu. Po tylu latach przyjaźni wiedział, że dyskutując z Nieustępliwym trzeba w sobie przygotować spore pokłady nieustępliwości, uporu i zawziętości. A i tak po to, by wytrzymać tylko trochę .Nie mniej jednak, argumenty Kamilusa go nie uspokoiły.
Nieustępliwy widząc nadal zmartwienie swojego przyjaciela, powiedział pokrzepiająco.
-Nie martw się, Patrykusie. Zaufałeś mi w tak wielkiej sprawie jaką jest mój plan, możesz mi zaufać i teraz, że wrócę cały i zdrowy. Nie ma na świecie siły, która mogłaby mi zagrozić.
Obieżyświat, choć nie całkiem przekonany, uśmiechnął się lekko i powiedział
-Ta arogancja cię kiedyś zgubi, przyjacielu, musisz być bardziej ostrożny.
-Nie ma takiej potrzeby, jak na razie gubi tylko moich wrogów-odpowiedział Patrykusowi uśmiechem i ponownie spojrzał w stronę armii Krzysztofusa.
-Na mnie już czas. Do zobaczenia za chwilę.
-Powodzenia. Niech książę Karol i księżniczka Karolina będą z tobą.
-Tylko niech się nie wtrącają do rozmowy! -krzyknął Kamilus oglądając się za siebie z uśmiechem i pędząc w stronę armii Krzysztofusa.
Patrykusowi nie było do śmiechu. Martwił się o swojego przyjaciela i z lękiem obserwował, jak oddala się na koniu zbliżając się do najgroźniejszego z wrocławskich książąt.
Kamilus zjechał ze wzgórza i ujrzał z daleka Krzysztofusa i jego świtę, którzy także powoli sunęli w jego kierunku.
Krzysztofus jechał dumnie, na jasnobrązowym koniu z ciemnobrązową plamką naokoło oka. Miał na sobie zbroję ze złota, która wspaniale lśniła w słońcu i na której wyróżniał się wymalowany czarny krzyż. Był podobny do ojca Kamilusa, jeśli chodzi o włosy, ponieważ także był prawie łysy, a pozostałości włosów były w dużej mierze siwe. Na tym jednak kończyły się podobieństwa. Rysy jego twarzy były dumne i stanowcze, w przeciwieństwie do wahającego i dobrotliwego wyrazu twarzy ojca Kamilusa.
Patrząc na Krzysztofusa, Kamilus zaczął się zastanawiać ,jakim cudem taki szaleniec fanatycznie wierzący w Boga mógł zajść tak daleko? Wprawdzie Kamilus też był katolikiem i chodził do kościoła, ale robił to głównie ze względów praktycznych, ponieważ mieszkańcy księstwa Grabiszyńskiej byli wierzący, a Nieustępliwy nie chciał być ukazywany w złym świetle. Jeśli zaś chodzi o jego prawdziwe przekonania, był racjonalistą. Od dziecka przekonał się, że powinno się wierzyć we własne możliwości, i rzeczy, których istnienie można udowodnić.
Cały czas myślałem-zaczął rozważać Kamilus-że w życiu można coś osiągnąć tylko kierując się inteligencją, uporem i zdrowym rozsądkiem, zaś ten człowiek zaszedł tak daleko, kierując się szaleństwem, fanatycznym przekonaniem w słuszność swojej misji i ślepą wiarą w Boga. Niewiarygodne!
Po bokach Krzysztofusa, jechało dwóch mężczyzn, nie równo z nim lecz tak, że pyski ich koni były równolegle do jego siodła. Obaj mieli gdzieś około 45 lat, ten po prawej stronie Krzysztofusa był prawie całkiem łysy, a ten po lewej wyróżniał się krótką, brązową brodą.Za nimi jechała kolejna dwójka mężczyzn, w wieku około 40 lat.
Pewnie jego najwyżsi oficerowie, doszedł do wniosku Kamilus.
Otaczało ich w około wielu żołnierzy w czarnych zbrojach z wymalowanym białym krzyżem.
Rycerze Chrystusa-pomyślał Nieustępliwy-najlepsi żołnierze nie tylko w księstwie Biskupina, ale i w całym Wrocławiu.
Paręnaście metrów za nimi Kamilus dostrzegł armię Krzyżowca. Był to naprawdę imponujący widok. Można było żołnierzy lekkiej piechoty, którzy równo i niemal nieruchomo stali w szeregach, pokazując wyjątkową dyscyplinę i wyszkolenie.Za paroma szeregami najprawdopodobniej stały oddziały ciężkiej piechoty. Na flankach ustawiona była kawaleria.
Po obu bokach armii były dwa niewielkie laski.
Kiedy Krzysztofus spostrzegł, że Kamilus jest sam bez żadnej świty, zatrzymał konia i powiedział coś oficerowi z jego prawej. Wszyscy stali w miejscu a Krzyżowiec podążał dalej samotnie.
Kamilus dostrzegł, jak oficer z którym przed chwilą rozmawiał Krzysztofus, jakby od niechcenia rozglądnął się raz na prawo, potem na lewo.
Pewnie ukryli wcześniej łuczników w lesie i teraz daje im znak, żeby byli przygotowani-Nieustępliwy uśmiechnął się w duchu.
A więc jednak obawiasz się niebezpieczeństwa, drogi boski wojowniku, a ta twoja odwaga jest tylko na pokaz, byś nie wypadł gorzej ode mnie w oczach swojej armii.
Kiedy znaleźli się w połowie drogi od wzgórza do armii, zatrzymali konie. Stali naprzeciw siebie w odległości mniej więcej metra.
-Ave, Krzysztofusie Krzyżowcu, księciu Biskupina.
Tradycja nakazywała, by Kamilus przywitał się jako pierwszy z dwóch powodów: to on poprosił o rozmowę, oraz był tylko jednym z dowódców armii w swoim księstwie, zaś Krzysztofus był samym księciem.
-Ave, Kamilusie Nieustępliwy, generale pułków Grabiszyńskiej-odpowiedział na pozdrowienie Krzysztofus .Jego głos, pomimo niemłodego wieku(miał ponad 50 lat) był pełen energii.
-Przybyłeś złożyć kapitulację?
Żałosny-pomyślał Kamilus. Z pewnością wiele o mnie słyszał i dobrze wie, ze nigdy nie kapituluję, ale chce zachwiać moją pewnością siebie ,pokazując swoją wyższość i pewność zwycięstwa.
Widać nie słyszał o mnie wystarczająco wiele!
-Księciu Biskupina, po co te gierki? Obaj wiemy, że nie po to zaproponowałem tą rozmowę.
Wyraz twarzy Krzysztofusa pozostał niezmieniony dla zwykłego obserwatora. Ale wyraz ,,zwykły'’ pod żadnym względem nie pasuje do Kamilusa.
Nieustępliwy zauważył, jak drgnęły mu kąciki warg.
Zaskoczyło cię to, że przejrzałem twoją kiepską gierkę? -myślał zadowolony Kamilus.
-W takim razie powiedz, po co chciałeś ze mną porozmawiać, generale pułków.
Świetnie, darował już sobie to żałosne udawanie. Mogę przejść do sedna.
-Przybyłem z tobą omówić warunki, księciu Biskupina, w zamian za które księstwo Grabiszyńskiej stanie się twoim wasalem.
Teraz już nie mogę się wycofać. Mogę tylko podążać dalej tą ścieżką i się nie poddawać. Jeśli będzie tak, jak myślałem, to Krzysztofus...
Książę Biskupina się roześmiał i odpowiedział:
-Warunki? -spytał rozbawiony-Zarzucałeś mi, generale pułków, że prowadzę gierki, ty z kolei stroisz sobie ze mnie żarty! Myślisz, że jesteście w pozycji do stawiania warunków? Mam o wiele liczniejszą, lepiej wyposażoną i wyszkoloną armię od waszej, na dodatek na drugim froncie walczycie z księstwem Zdrowej a najważniejsze, mam poparcie samego Boga! Jedyna rozsądna rzecz, którą możesz zrobić to skapitulować, ale skoro brakuje ci rozsądku żeby to zrobić, to pozostaje ci bezsensownie walczyć do końca. Ale nie minie dużo czasu, nim rozbiję wasze armie, zajmę Grabiszyńską i wjadę do waszego głównego pałacu przynosząc chwałę Panu! Nadal chcesz stawiać mi warunki?
Świetnie! Zareagował zupełnie tak, jak przewidziałem. Teraz kolej na mój ruch. Kamilus uśmiechnął się.
-Owszem, tak jak mówiłem, po to tu przybyłem.
Krzysztofus nagle spoważniał i uważnie spoglądał na Kamilusa.
-Zapewne masz rację, księciu Biskupina, pokonałbyś nasze armie i zajął księstwo Grabiszyńskiej. Ale jak by zareagowali na to twoi poplecznicy? Wprawdzie wcześniej zdarzało ci się atakować chrześcijańskie księstwa, to wtedy one nie chciały ci się podporządkować, w tym przypadku księstwo Grabiszyńskiej zostanie twoim wasalem, tylko na drobnych warunkach. Pomyśl, jak to zostanie odebrane: twój katolicki brat proponuje ci układ, a ty go bezzwłocznie odrzucasz i wolisz zająć jego księstwo przemocą, zamiast zgodzić się na pewne ustępstwa. Nie będziesz wtedy dobrym i sprawiedliwym obrońcą chrześcijan, tylko brutalnym zdobywcą, który utopił braci w wierze we krwi. Ja już zadbam z patrycjuszami, żeby pokazać Wrocławiu w odpowiednim świetle, jak wyglądała ta sprawa.
Krzyżowiec tylko się uśmiechnął.
-Moja działalność jest konieczna, generale pułków, skoro utrudniasz sprawę, a nie chcesz złożyć kapitulacji i spełnić boskiej woli tylko stawiasz warunki. Bracia chrześcijanie zrozumieją, że robiłem to, co konieczne, dla ich dobra i naszego ukochanego Pana. Ale tak, masz rację, nagłośnienie tej sprawy mogłoby mi trochę zaszkodzić , niektórzy daliby wiarę waszym słowom. Ale jest na to sposób. Wasza arystokracja dba tylko o siebie. Wiem coś o tym, bo arystokracja Biskupina była taka sama, nie mająca za krzty miłości do Boga czy swoich bliźnich, musiałem zrobić z nimi porządek. Wystarczy, że niektórych z waszych arystokratów zastraszę, innych przekupię a jeszcze innym zwiększę wpływy na Grabiszyńskiej, wtedy z pewnością nie będą skorzy, żeby działać mi na szkodę. A tobie samemu ludzie nie dadzą wielkiego posłuchu sądząc, że po prostu nie możesz pogodzić się z przegraną. Wiem dobrze, że takie środki są złe oraz niegodne chrześcijanina i brzydzę się nimi jednak muszę je stosować by wypełnić boską wolę.
Zbyt pochopnie go oceniłem! -pomyślał z szacunkiem Kamilus. Zaskoczył mnie! Jest już drugą osobą, której się to udało. Myślałem, że tylko Adamus jest do tego zdolny. Nie trafiła do niego moja groźba, odparł ją z taką łatwością, jakby się jej spodziewał. Ale to nic nie znaczy, ja dopiero zaczynam.
Nieustępliwy odpowiedział Krzyżowcowi uśmiechem.
-Pomijając aspekt polityczny, księciu Biskupina, militarny podbój Grabiszyńskiej jest dla ciebie nieopłacalny. Nawet gdybyśmy nie mogli pokonać twojej armii w polu, na Grabiszyńskiej jest wiele miejsc, z których możemy skutecznie prowadzić z tobą wojnę partyzancką, osłabiając twoją armię, poprzez ataki na twoje dostawy zaopatrzenia i przecinając twoje linie komunikacyjne. W końcu utrzymywanie tam wojsk stanie się dla ciebie nieopłacalne i będziesz musiał opuścić Grabiszyńską, a jedyne, co uzyskasz, to uszczerbek na honorze i stracony czas.
Po tych słowach niespodziewanie Krzysztofus uśmiechnął się pogardliwie.
-To wszystko, na co stać wielkiego Kamilusa Nieustępliwego? Rozczarowujące, spodziewałem się czegoś więcej. Liczysz, że mnie nastraszysz takimi błahymi sprawami, generale pułków? Chyba powinienem czuć się obrażony, że mnie nie doceniłeś. Wiem dobrze o tym, że Grabiszyńska jest mi słabo znana i byłoby mi ciężko całkowicie z wami skończyć. Mi tak, ale jest ktoś jeszcze. Księstwo Zdrowej od bardzo dawna toczy z wami wojnę i zna bardzo dobrze Grabiszyńską. Zaoferuję im jakąś część waszego księstwa w zamian za informacje o groźnych miejscach i pomocy w zwalczaniu partyzantów. Na pewno zgodzą się z wielką ochotą, a to niewielka cena za całkowite ujarzmienie waszego dumnego księstwa, czyż nie? -katolicki rycerz uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Chcesz mi jeszcze coś powiedzieć, czy mogę wrócić do swoich żołnierzy by odprawić wspólną modlitwę przed ruszeniem na twoją armię, generale pułków?
Jest bardzo dobry! Kamilus musiał użyć całej swojej nieustępliwości, żeby nie zacząć panikować.
Bardzo niedobrze! Przenigdy bym się nie spodziewał, że będzie miał sposób i na to!
I nagle olśnienie spadło na Kamilusa jak grom z jasnego nieba.
On wtedy chciał, bym zauważył, jak łucznicy otrzymują polecenie by go osłaniać i specjalnie drgnął wargami, udając zaskoczenie! Chodziło mu o to, bym go zlekceważył i poczuł sie pewniejszy siebie! Kamilus poczuł wściekłość, że został tak oszukany, lecz szybko ją stłumił, by nie stracić zdolności logicznego myślenia.
Czy to możliwe? Czy on jest lepszy od Adamusa? Czy jest lepszy nawet od... Nieustępliwy nie dopuścił do siebie tej myśli.
Czy mogę przegrać? Czy będę oglądał, jak moi dzielni żołnierze oddają życie na darmo? Czy będę patrzył, jak płonie moje ukochane księstwo , a ja nic nie mogę z tym zrobić?
Nie! Jestem Nieustępliwy! Nie mogę się tak łatwo poddawać! To jeszcze nie koniec!
Mam jeszcze szansę-pomyślał odzyskawszy wiarę we własne siły.
Jednak jeśli to nie wypali...
-Imponujące, księciu Biskupina. Widzę, że jesteś przygotowany na każdą ewentualność. Niczym cię nie zaskoczę.
Kiedy na twarzy Krzysztofusa pojawił się wyraz tryumfu, Kamilus kontynuował.
-Więc nie pozostawiasz mi wyboru. Będziemy działać tak: całkowicie zignorujemy księstwo Zdrowej, i będziemy walczyć tylko z tobą. Cała armia, cała ilość środków, jakie mamy i cała nasza wola walki, zostanie skierowana przeciwko tobie. Będziemy unikać bezpośredniego starcia i atakować twoją armię, kiedy to będzie dla nas korzystne. Będziemy bronili się na dogodnych pozycjach, urządzali zasadzki oraz atakowali oddziały ,które oddalą się od twoich głównych sił. To wszystko po to, byleby jak najbardziej osłabić twoją armię.
-Blefujesz. Nie zostawisz księstwa Grabiszyńskiej na pastwę twojego największego rywala.
-Księciu Biskupina, obaj dobrze wiemy, że tej wojny księstwo Grabiszyńskiej nie ma szans wygrać. Dlatego zrobię wszystko, by chociaż dla jednego z moich wrogów stało się to całkowicie nieopłacalne. Do ciebie nie czuję nienawiści, przyznaję, o wiele bardziej bym wolał aby padło na Adamusa, ale niestety obecna sytuacja sprawia, że korzystniej jest mi walczyć z tobą. W końcu tutaj mam swoją armię, a na dodatek księstwo Zdrowej zna nasze taktyki.
Jeśli to zadziałało, to powinien teraz...
-Może i rzeczywiście będzie to nieopłacalne, ale po jakimś czasie odzyskamy siły, a wy już nie będziecie mieli takiej okazji-powiedział, nadal uśmiechając się lekceważąco.
Świetnie! Teraz mam okazję! Powinienem uderzyć w jego najsłabszy punkt!
-Ale zanim twoja osłabiona i przerzedzona armia odzyska sprawność, księciu Biskupina, długo nie będziesz mógł sobie pozwolić na żadną poważniejszą kampanię. A przez ten czas wrogowie chrześcijaństwa będą się wzmacniać, knuć intrygi i spiski przez co później będą stanowić dla ciebie o wiele większe zagrożenie. Słyszałem, że książę Rakowiec ,Mustafa Wielki, raz już powstrzymał twoją ofensywę, mimo, że byłeś w pełni sił. Nie zapominajmy także o Przedszkolakach, którzy sprzeciwiają się boskiemu porządkowi rzeczy, w ogóle się nie starzejąc .Ich siły już niedługo przełamią obronę Warszawy, a kiedy to się stanie, z dnia na dzień będą coraz bliżej Wrocławia.
Już wygrałem! Teraz pora z tym skończyć.
-Więc, księciu Biskupina, wybór należy tylko do ciebie. Możesz walczyć z nami, co sprawi, że twoja zlecona przez Boga wielka misja zjednoczenia chrześcijaństwa stanie pod wielkim znakiem zapytania, albo możesz zgodzić się na moje warunki, dzięki czemu uzyskasz pomoc armii księstwa Grabiszyńskiej w twoich późniejszych kampaniach, dzięki czemu o wiele łatwiej będzie ci zjednoczyć chrześcijan we Wrocławiu, a nawet więcej. Może Bóg specjalnie sprawił, żebyśmy się spotkali? Może oczekuje, abyśmy połączyli siły i wspólnie zjednoczyli chrześcijan na całym świecie?
-Jakie są twoje warunki, generale pułków? -widać było, że Krzysztofus próbuje ukryć fascynację
Doskonale! Niepotrzebnie się martwiłem, jednak mój plan zadziałał, pomimo komplikacji. Chociaż jeszcze nie przedstawiłem mu warunków, wiem dobrze, że się na nie zgodzi. Po tym, jak mu wykazałem, że walcząc z nami, mógłby nie spełnić swojej misji, a łącząc siły może osiągnąć nawet więcej niż z początku planował, zgodziłby się na wszystko!
-Tak jak mówiłeś, księciu Biskupina, straciliśmy tutaj mnóstwo czasu, więc przejdę od razu do rzeczy. Mam dwa warunki. Po pierwsze chcę, żebyś pomógł mi pokonać księstwo Zdrowej i przyłączyć jego terytorium do księstwa Grabiszyńskiej.
Krzyżowiec rozmyślał przez chwilę nad tym, co usłyszał, a po chwili spytał.
-Od początku mnie zastanawia pewna rzecz, generale pułków. Wcześniej o nią nie pytałem, bo nie brałem pod uwagę przyjmowania warunków. Obiecałeś mi, że w zamian za nie wasze księstwo stanie się moim wasalem. Twoja ranga nie pozwala ci negocjować w imieniu całego księstwa, a jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby kiedykolwiek wasza arystokracja senat i książę zgodzili się na to.
-Masz rację, księciu Biskupina, z pewnością by się nie zgodzili.
-Więc?
-Planuję zostać księciem Grabiszyńskiej.
Krzysztofusowi nie udało się ukryć zdziwienia na twarzy.
-Wracając do drugiego warunku, księciu Biskupina, kiedy to się stanie, moje księstwo zostanie twoim wasalem, ale chcę, żebyś pozostawił nam pełną swobodę w sprawach wewnętrznych. Jeśli zaś chodzi o sprawy zewnętrzne, armia Grabiszyńskiej będzie do twojej dyspozycji w każdej wojnie, w której jej sobie zażyczysz.
Książę Biskupina uśmiechnął się szczerze.
-Czy tak bardzo łakniesz władzy, generale pułków, że chcesz zdradzić swoje księstwo i nie zważając na cierpienia jego mieszkańców prowadzić woje domową? Wasza osłabiona armia na niewiele mi się nie przyda.
-Nie księciu Biskupina, planuję przejąć władzę bez wojny domowej. I nie zależy mi na niej, robię to co dobre, dla mojego księstwa. Właściwie to jesteśmy do siebie podobni, ty także rozumiesz, że czasem żeby zrealizować bardzo ważny cel, należy używać wszelkich możliwych środków.
Te słowa wprawiły Krzysztofusa w zamyślenie, ale po paru sekundach spojrzał na Kamilusa.
-Jak zamierzasz to zrobić, generale pułków?
-W jedyny sposób, w jaki warto-Nieustępliwy się uśmiechnął-skutecznie.
Krzyżowiec już całkowicie wyrwał się z niedawnego zamyślenia i odpowiedział uśmiechem.
-W to nie wątpię. Więc niech będzie, generale pułków Kamilusie Nieustępliwy: zgadzam się.
Młody dowódca ledwo co powstrzymał się, by na jego twarzy nie pojawił się tryumfujący uśmiech.
-Twoja armia może posuwać się bez problemu w głąb Grabiszyńskiej, księciu Biskupina, nie natrafisz na żaden opór, ponieważ dwa pozostałe zgrupowania armii są po obu stronach Prostej i czekają na mój sygnał po którym mieliśmy zaatakować cię z trzech stron-uśmiechnął się przebiegle-Ja teraz udam się zrealizować swój plan. Niech twoje wojska maszerują powoli a kiedy dojdą do Pałacu Karola, z pewnością już wszystko będzie skończone a wtedy wspólnie wyruszymy na księstwo Zdrowej. -Teraz to ty mi imponujesz, generale pułków. Skierowałeś całą armię w odpowiednie miejsca, przekonując ich dowódców, że dzięki temu mnie pokonacie, a tak naprawdę nie chciałeś, żeby doszło do starć. Wszystko idealnie zaplanowane, zgrane i pasujące do siebie. Zupełnie jak świetne posunięcie szachowe. Z chęcią zagrałbym kiedyś z tobą partię.
-To będzie dla mnie przyjemność, księciu Biskupina-uśmiechnął się Kamilus i obejrzał w stronę wzgórza, za którym stacjonowały jego odziały.
-Chyba to już wszystko-Kamilus miał właśnie się pożegnać, ale nagle sobie coś przypomniał.
-Chociaż jest jeszcze jedna sprawa, księciu Biskupina. Nie możemy się komunikować, Adamus ma w mojej armii szpiegów a zaskoczenie będzie działało na naszą korzyść.
-Skoro ma szpiegów, z pewnością zacząłby coś podejrzewać, gdyby donieśli mu, że nie doszło do żadnych walk między nami a ty wycofałeś się bez walki, generale pułków.
On jest świetny! Że też o tym nie pomyślałem. Wprawdzie na pewno Adamus by się nie domyślił, że zawarłem tajne porozumienie z Krzysztofusem Krzyżowcem, ale by się zastanawiał, i z pewnością by zaczął podejrzewać, że coś kombinuję i mam jakiś plan, przez co stałby się ostrożniejszy. A ostrożny wróg to zły wróg.
Kamilus ponownie się uśmiechnął.
-Skoro o tym wspomniałeś, to pewnie masz jakiś plan, księciu Biskupina?
Krzysztofus z radością odpowiedział.
-Moglibyśmy upozorować niewielką potyczkę, po której byś się wycofał, generale pułków, a moje oddziały by cię goniły przez niewielki czas a potem udało by ci się zgubić pościg.
Niezły pomysł, pomyślał Kamilus, choć niezbyt uśmiecha mi się poświęcanie życia moich żołnierzy, taki podstęp doda sporego realizmu mojemu planowi.
-Dobry plan, księciu Biskupina, zgadzam się. Ledwo co doszliśmy do porozumienia, a już współpraca z tobą mi się podoba.
-Wzajemnie, generale pułków. Nie sądzisz, że powinniśmy jakoś nazwać nasze tajne porozumienie?
-Zgadzam się. Co powiesz na Święte Przymierze, księciu Biskupina? Według mnie nazwa jest idealna, bo nasze przymierze wykona zadanie od Boga.
Krzysztofusowi aż oczy rozszerzyły się z wrażenia.
-Świetna nazwa! Mam nadzieję, że jak najszybciej nasze czyny przyniosą jej chwałę!
-Tak się na pewno stanie! Więc najwyższy czas, żeby każdy z nas spełnił swoje zadania. Z Bogiem, księciu Biskupina.
-Z Bogiem, generale pułków.
Po tych słowach ruszyli w przeciwne strony, każdy z nich przekonany, że osiągnął swój cel.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adamus91 dnia Sob 23:15, 19 Maj 2012, w całości zmieniany 14 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Adamus91
Ołówek
Dołączył: 12 Maj 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 9:59, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Nie mam specjalnego talentu do pisania powieści, ale sprawia mi to wielką przyjemność, dlatego bardzo chciałbym usłyszeć Wasze opinie. Przepraszam za moją... pokręconą wyobraźnię. W pisaniu tej powieści w głównej mierze inspiruję się genialnymi wodzami historycznymi, wielkimi wojnami i masą zdrad, których w przeszłości dopuszczali się ludzie dla osiągania własnych celów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adamus91 dnia Śro 14:09, 16 Maj 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|