Kącik Złamanych Piór
- Forum literackie
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
An-Nah
Czarodziejskie Pióro
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: własna Dziedzina Paradoksu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:11, 12 Lip 2011 Temat postu: Czego nie było... [M] |
|
|
Nie fanfik, mimo potężnej analogii do pewnego komiksu.
CZEGO NIE BYŁO...
Lato było upalne tego roku. Spędzała je na wsi, w jednej z tych, które trudno znaleźć na mapie, które na google earth są tylko zamazaną plamą, nazwą wiszącą na tle mglistych zdjęć statelitarnych. Zagubiona wśród lasów miejscowość: kilka domów w centrum, pola i sady, droga wijąca się przez las. Wielkie jezioro o szmaragdowej tafli, gładkiej w bezruchu lata.
Po drugiej stronie akwenu leżał kurort – wszelki ruch turystyczny skupiał się tam, pozostawiając wieś spokojną i pustą, czyniąc ją wymarzonym miejscem na wakacje dla każdego, kto lubił zaszyć się w głuszy.
Dziewczyna lubiła. W ogrodzie starego, drewnianego domu, przedostatniego we wsi, upał stawał się znośniejszy. Słońce mniej prażyło pod koronami starych drzew owocowych lub w soczystej trawie. Często kładła się w niej na brzuchu, z laptopem przed sobą. Jego szmer łączył się ze szmerem owadzich skrzydeł i delikatnym szumem wiatru gdzieś w górze.
Miała też inne miejsce – w rozległych konarach starej śliwy ktoś przybił kilka desek, idealnych by położyć się na nich. Między gałęziami można zaklinować butelkę z mrożoną herbatą. Laptopa strach tam wynieść, ale od czego jest papier? Z ogromnego drzewa miała poza tym świetny widok na drogę wiodącą od wsi do ostatniego domu – równie starego, dużego, przylegającego niemal do jeziora.
Początkowo w owym domu nie mieszkał nikt i dziewczyna myślała, że jest opuszczony, lecz zmieniła zdane: zbyt zadbany na ruderę, poza tym powiedziano jej, że na wiosnę remontowano go intensywnie. Ktoś go kupił, ktoś planował spędzić w nim lato.
Właśnie ze swojej śliwy zobaczyła, jak przybywają. Nie wszyscy na raz, może dla zachowania pozorów, może z innych przyczyn. Bez samochodów, autobusami, kilka razy dziennie zatrzymującymi się na piaszczystym placu w centrum wsi. Obładowani walizkami i plecakami szli potem drogą w stronę ostatniego domu, nie podobni większości turystów i w wyborze miejsca na wakacje i w zachowaniu. Oni także chcieli się zaszyć i mieli po temu doskonały powód.
Dopiero po pewnym czasie dziewczyna zorientowała się z kim może mieć do czynienia. Zaskoczyło ją to i zafascynowało. Słyszała o nich – większość ludzi o nich słyszała, choć część nie dawała wiary pogłoskom o ich istnieniu. Nadnaturalne moce były w końcu domeną filmu i komiksu, nie czymś, co zdarzało się w rzeczywistości. A jednak ludzie nimi obdarzeni istnieli i chcąc nie chcąc zdarzało się im odegrać rolę superbohaterów. Stąd zdjęcia, mgliste, rozmazane, możliwe do znalezienia w internecie. Część z tych zdjęć przedstawiała członków grupki spędzających wakacje w domu nad jeziorem.
Oczywiście, internetu w tej wsi raczej nie było, nawet i słaba łączność z komórki nie wystarczała, by zweryfikować dane z jego pomocą. Były jednak inne sposoby i dziewczyna zamierzała je zastosować.
Ukryta w listowiu, w gęstym lesie otaczającym ostatni dom, podkradała się do płota i patrzyła. Widziała grupę ludzi bawiących się i wypoczywających, boleśnie normalnych, jak duża rodzina lub grupa przyjaciół. Byli w różnym wieku i tak od siebie odmienni, że trudno byłoby zrozumieć, co naprawdę ich łączy. Ona zdawała sobie z tego sprawę, a obserwacja zaczęła to potwierdzać: drobiazgi, oczywiście, nic spektakularnego, ale gdy ma się moc, wykorzystuje się ją. Rozmowy bez słów, gest dłoni przyciągającej szklankę z napojem… drobiazgi. Poza nimi byli absolutnie i kompletnie ludzcy.
Notowała co widzi. Może to nie było fair, ale zawsze chciała napisać coś wielkiego, a cóż jest większego od rzeczywistości która dawno przerosła najśmielsze fikcje? Mogłaby stworzyć kiedyś wielką powieść opartą na faktach, przedstawić ich jako ludzi – ludzi, którymi byli. Ludzi, których zaczynała kochać.
Patrzyła więc na nich z daleka, i zaczynała marzyc, by należeć do nich – lub przynajmniej zawrzeć znajomość trwającą to jedno lato. Nie miała jednak nawet odwagi, by podejść i zacząć rozmowę. Należeli w końcu do tak różnych światów, poza tym, jak oni zareagowali by na fakt, że jakaś smarkula przejrzała ich incognito? Więc trzymała się z dala, patrząc tylko.
Czasem któryś z nich przechodził znów drogą do wioski. Jeśli dziewczyna leżała wówczas na swojej śliwie, zerkał na nią. Odwracała wtedy wzrok. Aż do dnia, kiedy spojrzał na nią ich przywódca – ich rzecznik? – nie była pewna jego funkcji. Nie była pewna niczego, poza tym, że to on najczęściej pojawiał się w mediach, cierpliwie tłumacząc naturę posiadanych przez niektórych członków ludzkiej populacji mocy. Był mądrym człowiekiem i potężnym telepatą, dziewczyna zaś przekonała się o prawdziwości obu tych określeń, gdy spojrzał jej w oczy, badawczo, stanowczo i łagodnie zarazem. Mądry, spokojny, choć przeszywający wzrok. Dreszcz na karku. Wibrowanie pod czaszką.
Głos w głowie.
Co robisz?
Zaskoczona, zachwiała się na desce, niewiele brakłoby, a straciłaby równowagę, na szczęście ten, kto budował konstrukcję na śliwie zadbał o jej stabilność.
Zdezorientowana, z trudem sformułowała myśl.
Patrzę na drogę.
Nie przestawał się jej przypatrywać, nie ustawało wibrowanie w głowie.
Poza tym. Krążysz wokół nas. Czemu?
Uczuła palący wstyd.
Wybacz.
Naruszasz naszą prywatność. Nie rób już tego, proszę.
Nie będę.
I przestała. Wróciła do ogrodu, szemrzącego laptopa, czasem tylko odważyła się wracać na ulubioną śliwę. Ktokolwiek spędzał wakacje w domu nad jeziorem, był obcy a ona nigdy nie nawiązała żadnego kontaktu uprawniającego ją do powiedzenia, że tak, zna ich, ze tak, coś o nich wie.
Nie zniszczyła jednak notatek. Telepata nie kazał jej tego uczynić, zastanawiała się potem, czemu, lecz nie znalazła odpowiedzi. Wracała do nich często i czuła ukłucia żalu: straciła coś pięknego, coś, co zaczynała kochać, choć nie mogła tego mieć. Przecież będąc zwyczajną śmiertelniczką nie mogła stać się jedną z nich, nigdy. Nie życzyli sobie nawet przelotnej znajomości z nią. Nie odbierała tego jednak jak arogancji czy poczucia wyższości, lecz jako uzasadniony lęk, ochronę tożsamości, ochronę drobnego kawałka świętego spokoju, jakim mogli cieszyć się w domu nad jeziorem.
Kiedy w następnym roku wybuchła wielka wojna, zwana potem Wojną Obdarzonych, dziewczyna, mając szczęście żyć z dala od dramatu, obserwowała ją w mediach uważnie. Patrzyła, jak giną ci, których przez krótki okres wakacji obserwowała z ukrycia. Żal przerodził się w pustkę.
Kraków, 12 lipca 2011. Godzina piąta nad ranem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez An-Nah dnia Wto 19:29, 12 Lip 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
roślinawędrowna
Wieczne Pióro
Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:11, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Czytałam wczoraj na LJ. Jakie miałam wrażenia sobie przypomnę. Cały czas czytałam pod kontem słowa klucza "metafora". (Rekonstruuję przeszłość, może to zły pomysł, zwłaszcza na luki w głowie.) Kojarzy się trochę ze wszelkimi rodzajami interesowania się ciekawostkami z możliwego życia, wszystko pod to podpada, i telenowele i biografie znanych osób, a także zainteresowanie psychologią, humanizmem, wielkim światem. Pole manewru jest szerokie, a wór z analogiami pojemny. Dlatego tak trudno zrozumieć niekiedy sen. Może być wskazówką, żeby zająć się własnym życiem, bo inni sobie nie życzą kontroli. Żeby działać w pełni, realizując własne plany na przyszłość. A także ostrzeżeniem, że tak łatwo się zatracić niekiedy w obserwacji, że jednak należy się pilnować.
Sama się nad swoimi snami nie zastanawiam, ale jak uporządkować je logicznie, to nawet mają sens, jak widzę.
Styl jak zawsze w sporym dystansie ode mnie, więc mogę tylko podziwiać i ćwiczyć dalej. I umiejętność prowadzenia historii także. Jeszcze wiedzę o świecie, widoczną w innych twoich tekstach, też muszę nadrobić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
An-Nah
Czarodziejskie Pióro
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: własna Dziedzina Paradoksu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:55, 18 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Wow, dzięki, Roślinko, kilka skojarzeń był trafnych w sposób, którego bym się nie spodziewała, ale coś w tym jest jak patrzę na to co napisałaś i myślę o tym, skąd się tekst (a wcześniej sen) wziął...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana
Piórko Wróbla
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: krakow - nowa huta
|
Wysłany: Pon 20:26, 18 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Poprawnie napisana historia, barwnie i klimatycznie opisana. Ciągnie za sobą czytelnika, wzbudza ciekawość. Niestety jakby (w moim odczuciu) urwana. Nagle ciekawy ciąg przerwany zostaje przez przywódcę, który kazuje zaprzestać bohaterce obserwacji. Bohaterka się zgadza i koniec historii. Spodziewałam się więcej wniosków, jakiejś przygody
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hien
Różowy Dyktator Hieni
Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo. Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:57, 19 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Na początku: chochlik.
An-Nah napisał: | lecz zmieniła zdane: |
Nawiązanie do komiksu (i wszystkich tworów wobec niego satelitarnych) bije po oczach i to równo. Hien wprawdzie samego komiksu w całości nie czytał, ale wszystkie X-menowe historie zawsze chętnie czytuje. A to w sumie hienu bardzo się z X-menami kojarzy, więc mamy wyobrażone postacie, mimo iż kompletnie nic o nich nie wiadomo.
Poza tym ładnie pokazane jest wszystko od drugiej strony - z perspektywy osoby zaciekawionej odmiennymi od niej ludźmi, która nie osądza na podstawie uprzedzeń, a która na dobrą sprawę też tymi uprzedzeniami jest poszkodowana. Bo chyba chciała nawiązać kontakt, ale mur między owymi obdarzonymi a zwykłymi ludźmi wzrósł zbyt wysoki.
Aczkolwiek nie jest to opowiadanie do zapamiętania na długo, niczym specjalnym nie przykuwa, nie emocjonuje, i tak dalej. Stylowo też nie jest tak wyraźnie Anowe, inne teksty chyba łatwiej byłoby nam rozpoznać, jakbyśmy nie znali autora. Ale ogólnie wrażenia pozytywne, chociaż raczej pozbawione emocji.[/quote]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kometa
Stalówka
Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Kosmosu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:12, 25 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Ładne. Takie zwyczajnie ładne i... jak to ująć... Chodzi mi o to opanowanie i wyważenie. Ja nie umiem tworzyć krótkich, prostych i spójnych tekstów. Zaraz do każdej pojawiającej mi się na horyzoncie postaci muszę dorabiać historię, wdaję się w szczegóły, w szczegóły szczegółów, i opowieść rozrasta mi się z prędkością światła. Ty natomiast pokazałaś tak dużo, pisząc tak mało. Dałaś jakieś przesłanie, zarysowałaś delikatnie postacie, dając o nich jakieś wyobrażenie, ale jednocześnie nie wdając się w ich historie, nie pokazując zbędnych szczegółów, pozwalając wyobraźni karmić się tym co ma.
Jednocześnie masz bardzo plastyczne opisy, mnie się niezwykle podobał klimat. Lato, urokliwe odludzie nad wodą, cisza i spokój, a jednocześnie jakaś tajemnica i niezwykłość mieszkająca tuż za płotem.
Bardzo przyjemne. To prawda że nie jakieś szczególnie głębokie czy poruszające, ale pozwoliłaś mi przenieść się w miejsce do którego tęsknie, nacieszyć słońcem w te deszczowe dni i zaciekawić małą niezwykłością w zwykłej codzienności
A X-menów też lubię. O.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|