Akademia Wampirów

Lill

Czyli seria autorstwa pani Richelle Mead. Spotkał się ktoś kiedyś z tym?

Cykl składa się z sześciu części, z czego w Stanach wydano pięć, w Polsce na razie dwie, a trzecia wychodzi w środę. "Akademia" opowiada o dampirce Rose Hathaway, która uczy się w szkole imienia świętego Władimira, gdzie jest szkolona na strażniczkę. Albowiem dampiry w świecie pani Mead pełnią funkcję strażników morojów, czyli szlachetnie urodzonych wampirów. Rose zaś, wyszczekana, bezczelna i bez krztyny poczucia odpowiedzialności, marzy o tym, by przez całe życie strzec Lisę, swą przyjaciółkę, z którą łączy ją niezwykła więź.

Nie tknęłabym serii kijem przez szmatę (zwłaszcza słysząc rekomendacje dla fanów "Zmierzchu"), gdyby nie wizyta z przyjaciółką w Empiku i gigantyczna głupawka po lekturze opisu na tyle okładki "W szponach mrozu" czyli drugiej części cyklu. W efekcie książkę dostałam na urodziny, a jak dostałam, to postanowiłam się zapoznać.

Jestem mile zaskoczona. Dzieło niewymagające, wiadomo, ale dalekie od prymitywizmu czy zbytniej idealizacji. Świetne na wakacyjne upały. Na plus zdecydowanie żywe, wielowymiarowe postaci (każda z nich ma cały wachlarz wad i zalet), intrygujące zwroty akcji oraz sama idea zależności między dampirami a morojami. No i, dodam cichuteńkim głosikiem typowej fangirl, strażnik Bielikow ma w sobie to coś, mhrr.

Ogółem muszę przyznać, że "Akademia" to niezła zabawa i wciąga nieziemsko, choć przywykłam do nieco ambitniejszej lektury. Ale przecież wciąż jeszcze są wakacje!

Hermi