Terry Pratchett (czyli kiedyś musiało paść to nazwisko)

Airel

z kolei Nac Mac Feegle brzmią bardziej podobnie do nazwy klanu - czy w ogóle szkockich klanów - z którą powinni się kojarzyć. Dla mnie to przemówiło na korzyść wersji Cholewy.

Aylya

Cholewa zawsze tłumaczy z uwzględnieniem rozmaitych gwar, czy choćby styli mówienia. Gwara Nac Mac Feeglów wydaje mi się na miejscu. "Tajest" Straży Miejskiej jest świetne (i jakie prawdziwe), nie wspominając już o wampirzym (vampirzym?XD) "v" i pisanym małymi literkami "praszam...".
A w ogóle, to kończę właśnie Straż Nocną. Po sporej dawce książek o Straży, czytanych po kolei, dochodzę do wniosku, że Vimes to mój ulubiony bohater - oczko nad Śmiercią i Rincewindem. Tylko Madlen powtarza mi, że bluźnię (woli Śmierć).

Sano · Wysłany: Pią 22:54, 14 Mar 2008 Temat postu:

Amen, szanowny kaczorze Wink

. Po książkach ze strażą najlepiej widać co autor lubi czytać i pisać.
I Vimes rządzi. Ale Śmierć, cóż... Śmierć... ŚMIERĆ RZĄDZI, jak by to powiedział sam zainteresowany ;]. Z definicji, ostatecznie prędzej czy później każdy bohater podpadnie pod jego... pardon, JEGO jurysdykcję.
Natomiast za Rincewindem nie przepadam. Tak szczerze, ileż można zachwycać się mamają święcie przekonanym, że własny cień próbuje go zabić? Nawet jeśli ma rację?

cheeza

w stu procentach zgadzam się ze stwierdzeniem ŚMIERĆ RZĄDZI..Jest naprawde świetnie wykreowana przez pana Pratchetta. Osobiście niezmiernie podobają mi się książki z sagi z Wiedźmami w roli głównej.. Mam do nich słabość, no i straż... Cudowny Vimes.. tak tak tak. Kto nie czytał, niech się nawet nie przyzanje o zgrozo.