Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Edukacja w Polsce

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Kafejka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Airel
Bezskrzydła Diablica


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Faerie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:56, 20 Kwi 2008    Temat postu:

Wiem. Jak wyglądała ich sytuacja, też wiem. Zdobyłam już wiedzę ogólną na poziomie liceum. Ale nie spotkałam się z porównywaniem (i to jeszcze ciągłym) tych dwóch krajów w serwisach informacyjnych. A wydawałoby mi się, że takie oglądam. Nie to, żeby codziennie - widocznie mam wyczucie, kiedy je omijać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Arturious
Stalówka


Dołączył: 15 Kwi 2008
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sochaczew

PostWysłany: Pon 9:02, 21 Kwi 2008    Temat postu:

No cóż.
Temat jest mi bliski, więc dorzucę, co myślę.
Bliski może, dlatego że jestem jedną z niedouczonych ofiar polskiej edukacji.
Trudno jest nakłonić dziecko do nauki. Wiem, bo sam nie chciałem się uczyć.
Zresztą niby, dlaczego miałem chcieć? To były przecież same nudy.
No może niektóre zajęcia były interesujące...

No i do tego zmierzam.
Po pierwsze: nauczycielem może zostać każdy, czy się do tego nadaje czy nie.
Aby dostać się do wojska, czy policji trzeba przejść badania psychologiczne. (sprawdzające czy kandydat nadaje się do pełnienia takiej funkcji w społeczeństwie)
Tymczasem nasze dzieci (czy w przyszłości wasze dzieci) lub teraz was, uczą ludzie niekompetentni i nieprzygotowani do zawodu nauczyciela. Wystarczy zrobić sobie kurs.
Człowiek w okresie nauczania ma najbardziej chłonny umysł, ale żeby coś wchłonął musi zostać czymś zainteresowany. Nauka nie polega na dyktowaniu książek, uczeniu na pamięć i zmuszaniu do wykonywania podobnych bezsensów. Nauka powinna przyciągać i ciekawić. Powinna odkrywać nowe obszary w sposób ciekawy i wciągający. Miałem w czasie swojej edukacji kilku takich nauczycieli. Prawdę mówiąc dałoby się ich policzyć na palcach jednej ręki. No i jeszcze kilka palców by zostało wolnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:38, 21 Kwi 2008    Temat postu:

(kręci głową)
Ja pierwsza posyłam nasz system edukacji na stos i pochybel, ale Arturious moim zdaniem nie ma racji. Twoja wypowiedź wygląda tak, jakbyś za całe zło w szkołach obwiniał nauczycieli, podczas kiedy na ogół to nie oni są winni. Jasne, mój wychowawca zasługuje na biczowanie, a geograf powinien dawno temu wylecieć i mieć zakaz nauczania, ale bez przesady.

Dla twojej wiadomości: nauczycielem NIE może zostać każdy. Żeby pracować w szkole trzeba odwalić kilkuletnie studnia, a potem tyrasz za gdzieś tak osiemset złotych miesięcznie i próujesz dorabiać dziesiątki innych kursów, żeby dało się z tej pensji wyżyć.

Nowe obszary wiedzy w sposób ciekawy i wciągający? Istnieje coś takiego jak podstawa programowa i jakoś nie wyobrażam sobie, żeby pani od chemii mogła w sposób ciekawy i wciągający opowiadać mi o rekacjach zachodzących w aminokwasach. I niestety nasz system edukacji opiera się właśnie na uczeniu sie na pamięć, co owszem jest głupotą, ale raczej nauczyciele na to większego wpływu nie mają.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mad Len dnia Wto 16:04, 22 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

caislohen
Orle Pióro


Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:49, 21 Kwi 2008    Temat postu:

Cytat:
Żeby pracować w szkole trzeba odwlaić kilkuletnie studnia

Niekoniecznie. Miałem kiedyś w szkole taką sytuację, gdzie studia nie odgrywały większej roli. Tytuł przed nazwiskiem wcale nie jest tak ważny, ale zobowiązuje.
Pewna nauczycielka z tytułem magisterskim słabo uczyła języka angielskiego, wręcz kaleczyła ten język. Za to inna, bez tytułu (choć zapewne studiowała - musiała w końcu skądś swą wiedzę czerpać), ale potrafiła doskonale przekazywać wiedzę uczniom.
Tutaj, jak widać, nie studia odgrywają rolę (ale z drugiej strony ich nie wykluczam), lecz ten dar nauczania. Powołanie, które jest potrzebne, nawet bardziej niż najwyższe tytuły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Sano
Drań


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kąta

PostWysłany: Pon 17:16, 21 Kwi 2008    Temat postu:

Żeby zostać nauczycielem trzeba mieć tytuł co najmniej licencjata i uprawnienia do nauczania. Ale jeśli dyrektor szkoły nie może znaleźć osoby z uprawnieniami (w sensie ma kwit z urzędu pracy, że osoba z odpowiednimi uprawnieniami akurat pracy nie szuka) może zatrudnić kogo uzna za stosowne, pod warunkiem że ma zgodę kuratora. I tytuł MA znaczenie. W teorii przynajmniej Rolling Eyes

caislohen: nie była to aby praktykantka?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:42, 21 Kwi 2008    Temat postu:

Arturious napisał:
Nauka powinna przyciągać i ciekawić. Powinna odkrywać nowe obszary w sposób ciekawy i wciągający. Miałem w czasie swojej edukacji kilku takich nauczycieli. Prawdę mówiąc dałoby się ich policzyć na palcach jednej ręki. No i jeszcze kilka palców by zostało wolnych.

Ja takich nauczycieli policzyłabym na palcu.
Gimnazjum: angielskiego uczyła nas rusycystka, niemiecki wyglądał tak, że babsztyl dyktował temat a później jeździł nam po pięć pokoleń wstecz i wyzywał i miało to poparcie wychowawczyni i dyrekcji, a fizyczka uczyła tak fatalnie, że nie byliśmy w stanie zrozumieć kompletnie nic. Podstawówka: powiedziano nam w twarz, że coś takiego jak prawa ucznia w tej szkole nie istnieje. Liceum: psychologii nas uczy kompletnie niekompetentna i niezorganizowana babka, pewnie jeszcze studentka, jest także psychologiem szkolnym i coś mi się wydaje, że za Chiny Ludowe uprawnień ona nie ma, matematyczka z kolei nie potrafi nic wytłumaczyć, po prostu mówi, że tak jest, fizyczce wydaje się, że mówi zrozumiale, a historyka słuchają cztery osoby i raczej wiele się od niego nie nauczymy, bo nigdy nie mówi na temat, a informatyczka kompletnie nie wie, co się robi z komputerem, jedna anglistka prowadzi lekcje tak, że wszyscy śpią, drugiej nie sposób zrozumieć, bo tak kaleczy język, którego uczy.
Wspaniałe polskie szkolnictwo.
Jedyni nieźli nauczyciele to polonistka i... polonistka. Chemica jeszcze wykłada, jak totalnym debilom, ale i tak to dla nas za skomplikowane, żeby zrozumieć od razu, a baba nie tłumaczy po raz drugi.

W praktyce te całe studia mają się mniej więcej tak do rzeczywistości, jak papierek na dysleksję bądź ADHD do faktycznych problemów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

caislohen
Orle Pióro


Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:25, 21 Kwi 2008    Temat postu:

Malaria Deicide to, co napisałaś jest zatrważające. Jeśli taka szkoła istnieje, to sam nie wiem co myśleć. To straszne, ale niestety - prawdziwe.
Cytat:
caislohen: nie była to aby praktykantka?

NIE. Zwykła nauczycielka. Teraz nie wiem, czy ma jakiś tytuł, bo już opuściłem tą szkołę. Ale z całą pewnością mówię - była to najzwyklejsza (choć naprawdę bardzo szczególna) nauczycielka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Arturious
Stalówka


Dołączył: 15 Kwi 2008
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sochaczew

PostWysłany: Pon 20:38, 21 Kwi 2008    Temat postu:

No i widzę że poruszyłem czuły punkt.
Droga Madlen, wybacz jeśli uraziłem twoje uczucia.
Ale to moje zdanie na temat nauczycieli i nie każdy musi się z tym zgadzać.
Nie mówię że wszyscy nauczyciele są źli. Staram się tylko powiedzieć że nie wielu jest dobrych, większość odwala swoją robotę adekwatnie do zarobków, ale znajdują się i tacy którzy nigdy nie powinni nauczycielami zostać. Moją opinie podziela zresztą wielu nauczycieli, a akurat kilku dobrze znam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Kyouri
Gołębie Pióro


Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kyoto

PostWysłany: Pon 22:47, 21 Kwi 2008    Temat postu:

Wiecie... od kilku lat nie jest tak łatwo być nauczycielem. Trzeba mieć studia, kurs pedagogiczny i do tego wciąż się dokształcać. To tylko luźna uwaga...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:06, 22 Kwi 2008    Temat postu:

(śmieje się)
Czuły punkt i naruszanie uczuć?
Nie. Po prostu rozbawiło mnie stwierdzenie, że "każdy może być nauczycielem" i wystarczy zrobić kurs. Z całym szacunkiem, ale ciekawe, do jakiej szkoły przyjmą kogoś po tylko po jakimś kursie. Bo na pewno ja o takiej nie słyszałam. Nawet, żeby pracować w przedszkolu trzeba mieć przynajmniej licencjat. Zanim wypowiesz się na jakiś temat, to się trochę o tej sprawie dowiedz.

I sama nie znoszę wielu nauczycieli, choć kilku lubię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Yen
Gołębie Pióro


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zza drzwi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:25, 23 Kwi 2008    Temat postu:

Ja może powiem tak, chociaż przyznaję, że w temacie specjalnie obeznana nie jestem – problem, moim zdaniem nie leży w kursach i materiale, tylko w predyspozycjach do uczenia u ludzi uczących. Jeśli ktoś potrafi przekazać wiedzę w ciekawy i zajmujący sposób, w dodatku przekazać dobrze – to ekstra. Jeśli nie, mało tutaj poradzimy. Poza tym, jak powszechnie wiadomo, w tym zawodzie występuje zjawisko wypalenia zawodowego. Oczywiście, nie musi dotykać wszystkich, jednak wielu starszych nauczycieli po prostu ma dość uczenia, dość rozwrzeszczanych, nadętych, buntowniczych smarkaczy w trudnym wieku i powtarzania w kółko tych samych formułek, których żadne pokolenie nawet nie stara się przyswoić. Na przykład.
A potem my siadamy na lekcji u takiego gbura, który jednostajnym głosem wypluwa z siebie jakiej bzdury i rzuca jedynkami na lewo i prawo. Zaczynamy nie znosić tych ławek, tych murów, tego systemu, i tak dalej, i tak dalej. Nauczyciele gorzknieją, a uczniowie cynicznieją. Nakręcamy się nawzajem.
No, obraz, który tutaj przedstawiłam jest dość groteskowy, ale to taka karykatura sytuacji w naszych drogich państwowych (i prywatnych także) placówkach. Tak z mojego doświadczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aylya
Uczciwa Łachudra


Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 495
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zza granicy absurdu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:19, 23 Kwi 2008    Temat postu:

Podobnie jak Czerwieńsza (Yen, czy to Ty? Ja nie wiem, bardziej jestem skłonna sądzić, że to jakieś moje halucynacje. Kolejne.) nie jestem specjalnie obeznana z tematem edukacji jako takiej. Mam doświadczenie wyłącznie z dwoma szkołami, z czego jedna - obecna - jest dość nietypowa.
Do podstawówki chodziłam w mieście. Była to najzwyklejsza pod słońcem placówka edukacji, jaką w ogóle można sobie wyobrazić. Cztery szaro-brązowe, klockowate budynki, betonowe korytarze, kilka dosyć zgryźliwych woźnych i grupka roześmianych pań w średnim wieku. Nie jestem w stanie powiedzieć o niej wiele, bo - jako cokolwiek młodsza panna Ayl - zupełnie nie interesowały mnie obserwacje nauczycieli, czy studiowanie praw ucznia. Prawdę mówiąc, moje zainteresowania czymkolwiek, budziły się dopiero po ostatecznym dzwonku. W każdym razie, na pewno nie działa mi się żadna poważna krzywda (pomijając nieuzasadnioną awersję ze strony nauczycielki przyrody w szóstej klasie - ale każdy ma jakieś frustracje), bo gdyby było inaczej - zapamiętałabym.
Do gimnazjum poszłam zupełnie gdzie indziej, we wsi. Mamy tu około stu uczniów, po dwie klasy na każdym roczniku. Kilkunastu nauczycieli, przeważnie trochę po trzydziestce, więc młodych. Powiedziałabym, że atmosfera jest dobra, aż za dobra - możliwe, że Czerwieńsza ma rację, że chodzi o... wyrażę się obrazowo... "zmęczenie materiału".
Nie wiem, czy miła, nietypowa wręcz atmosfera bierze się stąd, że szkoła jest taka mała i wszyscy w niej się znają, chociażby z widzenia. Grunt, że wizyta w sekretariacie nie jest niczym strasznym, z dyrektorką można swobodnie porozmawiać, a przesiadywanie w bibliotece czy pokoju nauczycielskim to rozrywka - a siedzieć zdarza mi się nadspodziewanie często.
Czego można się czepiać w takiej szkole? Uczniów, oczywiście. Niejednokrotnie jestem zaszokowana tym, jak niektórzy z nich odnoszą się do nauczycieli. I nie, nie należę do osób, które - ot tak, z natury - przytakują nauczycielom przy każdej możliwej okazji. Wręcz przeciwnie, bardzo często się z nimi nie zgadzam (i, przyznaję, nieraz po prostu z przekory), ale wtedy dyskutuję. Uzasadniam. Staram się nie wyjść na idiotę. Większość niepokornych uczniów nie potrafi zamienić ani jednego rozsądnego słowa ze starszym, niektórzy rzucają plecakami i wygłaszają złośliwe komentarze.
Czasami udaje się to obrócić w żart.

(Pani od historii: [wparowuje do naszej klasy podczas lekcji WOSu i zwraca się do nauczyciela] Słuchaj, kazałam się przesiąść temu XYZ, a on się zaparł i mówi, że nie wstanie!
Nauczyciel WOS: Jak to?
Nauczycielka: Koledzy przenieśli mu zeszyty, a on się trzyma krzesła i już! Może by go tak...?
Nauczyciel: Nie. Ja go nie będę nosił.)

Przeważnie jednak konflikty są o wiele bardziej przykre, a na lekcjach angielskiego parokrotnie skończyły się płaczem nauczycielki, która jest osobą impulsywną.
To tyle w kwestiach rozwydrzonej młodzieży, bo zbyt wielu nauczycieli nie mogę się czepiać. Możliwe, że to właśnie ze względu na ich wiek, ale chyba nie do końca. Weźmy nauczycielkę niemieckiego - 31 lat. Nie potrafi się z nami porozumieć, słuchając nas, zwykła uzupełniać dziennik (i uzupełnia go nawet wtedy, kiedy udaje, że stara się pogodzić dwie skłócone uczennice), a jej zdolności pedagogiczne ograniczają się do: Macie przyjąć dziewczynki X i Z do swojej grupy albo nie będzie już żadnych wycieczek!
Czy muszę mówić, że reakcje są odwrotne?
Ale żeby ktoś nas wyzywał, przeklinał, łamał nasze prawa? Nie, a jeśli już - spojrzenia kierują się na nauczyciela WOSu - to z wdziękiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:38, 24 Kwi 2008    Temat postu:

(zamyśla się)
No cóż, adres strony www jednoznacznie wskazuje na to, że to Yen. Chyba.

Co do relacji uczniowie - nauczyciele.
Ano, wielu uczniów zachowuje się po prostu okropnie, a pedagodzy nie mają właściwie żadnych możliwości, aby ich poskromić. Dajmy na to przykład w gimnazjum, w którym uczą moi rodzice: przyłpali ucznia na paleniu, on obraził przy tym nauczyciela, matka wezwana do szkoły i... nauczyciel kłamie, bo jej synek nie pali i jest bardzo grzeczny. A następnego dnia ukradł koleżance z klasy dezodorant i wypiskał go na lekcji na innych uczniów (po twarzach i oczywiście nie pomyślał, że mógł trafić w oczy). Nauczyciel się zerwał, a ten już do ławki bieg i komuś po drodze rzucił puste opakowanie. Dezodorant? Jaki dezodorant, on nie miał żadnego...

Inna sprawa, że czasem nauczyciel sam pozwala sobie na głowę włazić jak np. moja była pani od niemieckiego. Płakała na każdej lekcji, kompletnie nie radziła sobie z żadną klasą, nie umiała krzyknąć... nic. U niektórych taki numer po prostu nie przejdzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Arturious
Stalówka


Dołączył: 15 Kwi 2008
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sochaczew

PostWysłany: Czw 15:24, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Madlen, Masz absolutną rację.
Co do wybryków w szkołach, podpisze się w ciemno ze powinny być karane. Tyle że wcześniej może warto sie zastanowić dlaczego do nich dochodzi.
Wracając jednak do wcześniejsze wypowiedzi. Wspominając że wystarczy kurs żeby zostać nauczycielem użyłem może zbyt dużego ogólnika. Kurs, Licencjat, Studia, wg mnie jedno od drugiego wiele się nie różni. Wszędzie ktoś uczy kogoś jak ma coś tam robić, np. uczyć. Masz jednak racje. Wymagany jest pewien poziom edukacji aby zostać nauczycielem.
Pytanie moje zmierzało jednak do czegoś zupełnie innego.
Czy ukończona szkoła (nie ważne jaka) wystarczy do tego żeby być nauczycielem.
Według mnie nie. Przynajmniej nie dla wszystkich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aylya
Uczciwa Łachudra


Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 495
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zza granicy absurdu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:16, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Madlen napisał:
Dajmy na to przykład w gimnazjum, w którym uczą moi rodzice: przyłpali ucznia na paleniu, on obraził przy tym nauczyciela, matka wezwana do szkoły i... nauczyciel kłamie, bo jej synek nie pali i jest bardzo grzeczny.


U mnie w gimnazjum całkiem sporo osób pali i nie jest to tępione tak jak - moim zdaniem - powinno. W czerwcu zeszłego roku, w ostatnim tygodniu szkoły, ja, kilku uczniów, którzy postanowili łaskawie zawitać do szkoły i nauczycielka chemii poszliśmy nad staw. Kąpało się w nim kilku trzecioklasistów, z czego jeden bezwstydnie palił. Co powiedziała chemiczka? "Oczywiście, że on jest upominany. I wzywamy rodziców do szkoły, ale oni wiedzą, że ich syn pali. I nie mają nic przeciwko, to co my możemy zrobić?"
Rzeczywiście niewiele. Rozmowa z panią pedagog? Nie jest traktowana poważnie, ta kobieta jest jedną z najmniej groźnych osób, jakie w ogóle można sobie wyobrazić, o ewentualnej charyzmie nie wspominając. Uwagi i punkty ujemne z zachowania? Ich to nie obchodzi, później przygotują salę gimnastyczną na jakąś uroczystość albo zniosą ławki, dostaną uwagę pozytywną i wszystko będzie w porządku. Wezwać rodziców można, oczywiście, ale - jak widać - rodzice nie czują się w obowiązku, by coś z tym zrobić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Kafejka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin