Kącik Złamanych Piór
- Forum literackie
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
Kalliope
Ołówek
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:25, 02 Lut 2009 Temat postu: Sen o Miłości [Twilight] [M] |
|
|
Tekst powstał w oparciu o sagę Stephenie Meyer: "Twilight". Akcja toczy się po przyjęciu urodzinowym, wtedy, kiedy Edward zostawia Bellę. Zmienione zakończenie. Jestem ciekawa opinii
***
Siedziała samotna w kuchni, przy dębowym stole. Wielki zegar ścienny wybijał właśnie godzinę siedemnastą. Ostatni raz spojrzała na kartę tarota, którą trzymała w ręce. Słońce; symbol szczęścia w życiu uczuciowym, zaufania, przyjaźni. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Przymknęła oczy i, odkładając kartę, wstała z miejsca. Od trzech dni każda godzina, minuta, sekunda - była dla niej prawdziwą katorgą. Męką bez jego wsparcia, uczuć, dotyku lodowatej skóry. Podeszła chwiejnym krokiem do drzwi i ujrzała go. Spuściła tylko wzrok, nie uśmiechnęła się. Wiedziała, że próby nawiązania jakiegokolwiek kontaku spełzną na niczym. Odwróciła się i szepnęła tylko:
- Poczekaj.
Kiwnął głową i spojrzał na nią, lecz ona szła już do kuchni. Po kurtkę i kartę, która miała jej pomóc. Wzięła pierwszą z brzegu, tą, która leżała najbliżej. Nie słyszała już ani zegaru, ani szumu wiatru na zewnątrz, słyszała tylko bicie swojego serca i czuła dobrze znany ucisk w gardle. Przymknęła na chwilę oczy i ruszyła, by wyjaśnić wszystko, co do tej pory kłuło boleśnie jej duszę, której balsam odszedł gdzieś, mimo, że stał tuż za progiem.
Szli mokrą, zabłoconą, leśną ścieżką. Zimna dłoń trzymała ciepłą w bezuczuciowym uścisku. Topazowe oczy patrzyły na świat egoistycznymi źrenicami, które wiedziały, że nie mogą pozwolić sobie na chociażby jedno spojrzenie przepełnione litością. Niebo było szare, zresztą jak zwykle w tym ponurym miejscu. Ciepła skóra śmiertelniczki drżała z zimna, z rozpaczy, ze smutku, jednak marmurowy posąg, który szedł obok niej, nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Teraz liczyło się tylko to, by zacząć od nowa. By nie zaprzątać sobie głowy krwią, nie kontrolować siebie przez cały czas. Tak przemawiał go niego rozsądek, jednak serce mówiło różne inne rzeczy. Rzeczy, od których chciałby uciec. To nigdy nie powinno było się zdarzyć. On ją rani. W jego zamrożonym ciele nie powinna się znaleźć ani jedna kropla ciepłego uczucia. Nie dlatego, że na to nie zasługiwał. Wręcz przeciwnie, powinien był dostać to już dawno temu. Powód był prosty. To nie mogło się spełnić. Ona była człowiekiem. Nędzną, szmacianą lalką, której serce biło powolnym rytmem. Dzisiaj wszystko miało dobiec końca. Piękna historia o miłości miała zakończyć się ponurą wizją samotnej wieczności.
Oboje doszli do miejsca, gdzie rok wcześniej on wyznał jej całą prawdę. Gdzie po raz pierwszy zakwitło w nim coś na kształt winorośli. Dzisiaj miała być brutalnie ścięta przez jego własne ręce. Miała być piłowana przez tępy nóż, ale on wiedział, że będzie musiał to przetrwać.
- Edwardzie... - zaczęła dziewczyna głosem, który on tak bardzo kochał. Który miał być jego przystanią od męczącej wieczności. Jej niewinne, brązowe oczy patrzyły na niego z uwagą, by wyłapać najmniejszą oznakę pozytywnego uczucia. Jednak oboje dobrze wiedzieli, że nie było na to szansy. Nie było... - Z czym do mnie przyszedłeś? - ton jej głosu był sztuczny, tak, jakby nie chciała wcale tego wiedzieć. Z pewnością on także to zauważył. Wykonał ledwie zauważalny ruch głową i spojrzał na nią pustymi oczyma, których płynne złoto wypłynęło gdzieś, gdzie ona nie mogła już go zobaczyć.
- Wynosimy się z Forks. - przemówił wreszcie. Jego głos był pusty, jak jeszcze nigdy. Miał barwę pdobną pustemu uderzaniu metalu o metal. Dziewczyna nawet nie drgnęła na tę wiadomość. Stała wpatrzona w niego, nadal z tą samą prośbą w spojrzeniu. Chciała coś powiedzieć, jednak nie mogła. Nie mogła, bo czuła, że jej słowa rozpadną się w drobny pył, uderzając o grubą, wieczną powłokę Edwarda.
- To... - kontynuował bezlitośnie. - ... nie może dłużej trwać. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Nie będziemy cię już więcej niepokoić. - zakończył. Wbił ponownie wzrok w ziemię. Czekał na jej reakcję.
- Ale... - zaczęła dziewczyna. - Nie... Nie możecie ot tak po prostu wyjechać. Nie teraz... - wyszeptała, chociaż jej gardło rwało się do tego, by krzyczeć.
- Tak własnie trzeba. - powiedział kamiennym tonem. Ona uniosła oczy na poziom jego tęczówek i spostrzegła, że stały się twarde niczym głaz. Żaden refleks, żaden najmniejszy błysk, nie zagościł w nich od trzech dni, a dopiero teraz uświadomiła to sobie z dobitną rzeczywistością. Mgła przesłoniła jej wzrok, a oczy się zaszkliły. Nie płakała, jednak wiedziała, że długo nie wytrzyma.
- Przecież możemy jechać razem. - powiedziała nagle spokojnym głosem, którym sama siebie zaskoczyła. W głębi serca wiedziała jednak, że to nieudolna próba, ostatnia deska ratunku, która i tak pewnie zatonie, spocznie na samym dnie najczarniejszej głębi.
Chłopak przeniósł wzrok z ziemi na nią.
- Bello... Nie chcę brać cię ze sobą. Chcę, żebyś żyła tak, jakbyśmy się nigdy nie poznali. - powiedział pusto. Głos wyprany z emocji był czymś najgorszym u ukochanej osoby. Czymś, co raniło duszę, serce, umysł. Trzy najważniejsze elementy istnienia. Isabella Swan wiedziała, że to, co teraz dzieje się z jej ciałem, z jej duszą, z jej umysłem, nie będzie długo trwać. Będzie czymś, co zniknie za dwa, czy trzy dni, bo Edward tylko żartuje. Jednak on nie żartował. A ona nie umiała wydusić z siebie niczego.
- Żegnaj, moja Bello. Dziś widzisz mnie po raz ostatni. Na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci. Na zawsze. - zakończył. Dziewczyna nagle otrzeźwiała i krzyknęła krótkie:
- Nie! Zaczekaj! - jej cieniutki, płaczliwy sopran poniósł się echem po lesie. Stała osłupiała, z wyciągniętą ręką ku... wspomnieniu. Zrobiła krok do przodu. Krok, który miał przybliżyć ją do utraconej miłości. Do utraconych pragnień, wspomnień, zaufania i przyjaźni. Szła cały czas, powtarzając te wszystkie, straszne słowa, które przed chwilą usłyszała. A może przed godziną? Przed sześcioma godzinami? Straciła poczucie czasu, potrafiła tylko iść. Pustymi krokami drążyć ścieżkę, która miała być jej ostatnią drogą. Po jakimś czasie poczuła pod kolanami mokrą ziemię. Mokrą od deszczu, a może od jej łez? Łez goryczy, smutku i niewypowiedzianego żalu, które spływały po jej policzkach, po twarzy wykrzywionej w cierpieniu, które nie miało się skończyć. Zaraz potem leżała już cała na zimnej, mokrej ziemi. Zimno przypominało go jej... Przypominało te wszystkie szczęśliwe noce, które spędziła w jego ramionach, topazowe oczy, od których zawsze biło ciepło. Uśmiech, który miał w sobie wszystko, czego pragnęła w smutne dni. Teraz... teraz to wszystko ma za sobą. Leżała długo. Przypomniała sobie o karcie, którą nadal trzymała w ręce, pod rękawem. Wyciągnęła ją i spojrzała na jej odwrót. Źrenice rozszerzyły się, a z oczu popłynęły kolejne łzy. Śmierć XIII. To był ostatni obraz, który zobaczyła brązowymi oczami. Potem je zamknęła i ujrzała Edwarda Cullena ze wspomnień. Tego, który był z nią zawsze. Idealny.
Isabella Swan zgasła w środku najpiękniejszego snu o miłości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Coin
Piórko Wróbla
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Czyśćca. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:47, 29 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się. Jest takie... inne. Osobiście nie jestem wielką fanką Edwarda i Belli [wolę Jaspera i Alice, jeśli mogę wyrazić moje skromne zdanie na temat Zmierzchowych paringów...]więc w sumie odpowiada mi zakończenie nie-happy-endowe. Przynajmniej nie można ci zarzucić, że oklepany pomysł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cypisek
Orle Pióro
Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:12, 15 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Chyba mam jakąś manie na punkcie wyszukiwania plagiatów. Drugi dzisiaj. Znaczy w sumie, nie taki straszny (?) Wystarczy dopisać gwiazdeczkę *<-- i dodać skąd cytat (zmieniony) pochodzi. Czy takie to trudne? >>'
A może chciałabyś 'pochwalić się', że i Ty potrafisz coś takiego 'stworzyć'?
Cytat: | Isabella Swan zgasła w środku najpiękniejszego snu o miłości. |
Na na na.
Drugi tom sagi o Ludziach Lodu "Polowanie na czarownice", tak opisano śmierć Sol. Tzn skończono:
"Sol zgasłą w środku najpiękniejszego snu o miłości". O ile mnie pamięć nie myli, bo nie chcę mi się po książkę wstawać.
Co do samego tekstu:
Nie podoba mi się.
Zbyt dużo patosu. Ta utracona miłość Belli (przynajmniej tyle tego dobrego, że ją utraciła).
Nie.
I błędy są. Błędy typu:
Cytat: | Wzięła pierwszą z brzegu, tą, która leżała najbliżej. |
Tę kartę (?). Tak mi się przynajmniej wydaje.
Może moja opinia bierze się z ogólnej niechęci do "Zmierzchu", może przez mój zły humor, a może przez ten cytat?
Nie wiem, ale jestem zdecydowanie na nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lajna
Ołówek
Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:03, 21 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Och, och! ;] Jak widzę, wszędzie jesteś na nie, takie to buntownicze i krytyczne, wprost idealnie "włożone" w ramy modelu nastolatka, który przechodząc okres buntu opieprza wszystkich o wszystko, tylko sam jest taaaaki idealny ;] Kwestia wyboru, niektórzy po prostu lubią zrażać do siebie ludzi bądź mają kompleksy i w miejscach, gdzie im to "uchodzi" wyżywają się na innych ;] Życzę powodzenia w życiu, mam nadzieję, że dla Twoich znajomych, uczennico, jesteś milsza ;]
Opowiadanie, podoba mi się, choć "Zmierzch" nie jest jedną z moich ulubionych książek... To jest dobre!
NOTA MODERATORSKA:
Fakt, że Cypiskowi nie spodobał się Twój wiersz, Lajno, nie znaczy, że masz pisać pod jej wypowiedziami komentarze, które nic nie wnoszą do tematu, a w istocie są tylko zaczepkami i nieszczególnie wyszukaną zemstą.
Zostałam poproszona o usunięcie Twojej wiadomości, póki co jednak wolę po prostu dopisać powyższe. Może później skasuję post.
Ayl.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
alexia
Ołówek
Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:07, 03 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
A mnie to opowiadanie zalatuje tak strasznie drugą częścią, że uznałabym ją za taką samą tylko inaczej troszkę napisaną.
Mam takie wrażenie, że jakbym czytała fragment książki.
Dlatego ogólnie jestem na nie, mogłaś to chociaż napisać z 'oczu' Edwarda, brzmiałoby inaczej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sanai
Orle Pióro
Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z planety Pandora Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:35, 29 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
A mnie się podoba. Widać, że trochę inne. Po pierwsze, narracja jest trzecio-, a nie pierwszoosobowa, co jest dużym plusem, ponieważ można dużo więcej szczegółów opisać. Dobry miałaś pomysł z tą kartą Śmierć XIII. Sama bym nigdy na coś takiego nie wpadła. A ostatnie zdanie, choć wzięte z Sagi o Ludziach Lodu, bardzo mi się podoba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|