Kącik Złamanych Piór
- Forum literackie
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
nutty
Ołówek
Dołączył: 23 Lip 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:56, 23 Lip 2009 Temat postu: Perypetie Melisy i jej osła Rufusa [NZ] |
|
|
Perypetie Melisy i jej osła Rufusa czyli opowieści z Odwróconego Świata.
Melisa była w bardzo złym nastroju. Nie dość, że trzy razy pomyliła drogę, to jeszcze ten durny, stary osioł w ogóle nie chciał jej słuchać. Praktycznie rzecz biorąc, cały czas musiała go ciągnąć przy pomocy sznura, owiniętego wokół jego szyi, a idea osła w roli wierzchowca była mu najwyraźniej zupełnie obca. Zamiast pomóc w dostaniu się do Durb, tylko opóźniał podróż. A przecież musiała się tam dostać jak najszybciej! Wiedziała, że Akademia Praktyk Magicznych nie ucieknie, ale musiała zdobyć jakieś pożywienie. Uciekając z domu nie zdążyła wziąć nic do jedzenia – goniąca ją Bycza Jasia wyglądała dość groźnie, a siekiera w jej ręku sugerowała, że naprawdę powinna się śpieszyć.
- Po co ja się w to wszystko wpakowałam..? – zapytała siebie po raz setny.
W gruncie rzeczy Melisa była dobrą dziewczyną. Jak każda wiejska córka Odwróconego Świata pomagała matce w gospodarstwie, podczas gdy bracia zajmowali się domem*. Rozumiała zasady i wiedziała, że to ją rodzice widzą w roli głównej dziedziczki i następczyni. Dawno się z tym pogodziła, coraz rzadziej przeglądała księgi opowiadające o potężnych czarownicach; uznała, iż miną wieki zanim dziewczyna taka jak ona dostanie szansę na nowe życie…
Hmm, w rzeczywistości sprawę przyśpieszył nieco ten głupi romans z Bobbym. W samym romansie nie byłoby nic złego (społeczność wiejska rozumiała, że młode dziewczyny muszą się wyszumieć zanim zostaną zarządcami), gdyby nie fakt, że Bobby spotykał się już z córką burmistrzyni, Byczą Jasią. Związek miał mu ułatwić karierę, nie zaspokajał jednak porywów serca i miłosnych żądz – od tego miał Melisę… Łatwo przewidzieć jak skończyła się ta historia: kochankowie zostali przyłapani, a Melisa musiała uciekać. Jedynym, co zdołała pochwycić w biegu, był osioł Rufus. Początkowo nie protestował (na jednej prostej osiągnął naprawdę niezłą prędkość), prawdopodobnie jednak tylko dlatego, że niejasno domyślał się, iż został uznany za przyjaciela człowieka, który na niego wskoczył. Goniący ich inny człowiek, wymachujący siekierą mógł skrzywdzić także jego. A Rufus miał niezwykle rozwinięty instynkt przetrwania - gdyby nie to, dawno zdobiłby przecież podłogi ratusza.**
W każdym razie, kilka kilometrów dalej Melisa przekonała się, że osioł nie żywi do niej żadnych ciepłych uczuć. Najpierw zrzucił ją z grzbietu, aby demonstracyjnie odwrócić się w drugą stronę. Później spojrzał na nią pogardliwie i prychnął. Jako, że Melisa (wbrew swemu imieniu) była raczej niecierpliwa i wybuchowa, próby polubownego przekonania Rufusa do jej racji nie trwały zbyt długo. Szybko przeszła do kopania i gryzienia, próbowała nawet go nieść, przewieszając przez ramię (mieszkańcy Gnojowego Stoku słynęli ze swojej siły na całej południowej półkuli Odwróconego Świata) – wredny osioł nie dawał jednak za wygraną. Jedynym rozwiązaniem było ciągnięcie go za sobą.***
Melisa szła więc, licząc w głębi duszy na Traf. We wszystkich księgach, jakie dziewczyna przeczytała, podróżniczkom i wygnańcom przydarzał się w drodze Traf. Tak określano skrajnie dramatyczną sytuację, która wywołując ogromny stres, sprzyjała ujawnieniu się umiejętności magicznych. Melisa była przekonana, że wszystkie złe rzeczy jakie mają choćby najmniejszą możliwość ją spotkać, na pewno nie darują sobie takiej okazji. Zaczynała wątpić jednak w dar, który miała odziedziczyć po babci.
- Wiesz co, jeśli kiedyś okaże się, że umiem czarować to zamienię cię w żółwia – powiedziała do Rufusa – albo fretkę. Albo jednak żółwia, one naprawdę mają…
Melisa nie zdążyła dokończyć groźby, gdyż nagle zza rogu wyjechał dyliżans pocztowy. Ciszę przerwało rżenie koni i jeszcze głośniejszy krzyk Dostarczacza. Dziewczyna umknęła przed rozpędzonymi kołami i stanęła w pozycji, która według niej sugerowała nonszalancję i brak zainteresowania. Cały efekt psuł nieco Rufus, chowający się za jej plecami i (z czego zdała sobie sprawę dopiero po dłuższej chwili) popychający ją pyskiem do przodu.
- O, pani tak sama, w środku pustkowia? Może podwieźć? – zapytał Dostarczacz wychodząc z pojazdu.
Melisa uśmiechnęła się niewinnie. Dobrze wiedziała, jak to wszystko się odbywa. Babki z Gnojowego Stoku często opowiadały, że największym zagrożeniem samotnego wędrowca jest dyliżans pocztowy. Dostarczacze okradliby nawet niewidomego żebraka z jego laski, gdyby tylko w pobliżu nie było żadnego świadka. Nikt oczywiście nie miał im tego za złe – każdy dorabia do pensji na swój sposób. Zrozumienie, a ostrożność to jednak dwie różne sprawy.
- Dziękuję, poradzę sobie – oparła Melisa.
- Ależ panienko, jeszcze jakaś krzywda na drodze cię spotka, tyle wokół niebezpieczeństw – mężczyzna wyszczerzył zęby w dwuznacznym uśmiechu.
- No dobrze, skoro pan tak mówi..
Dostarczacz zbliżył się do dziewczyny. Był wysokim i postawnym mężczyzną – na pewno położyłby na łopatki niejednego wprawionego zbira, jednak Melisa zrobiła coś, czego się nie spodziewał. Należy mu się pełne usprawiedliwienie, zapewne niewiele osób przewidziałoby, że niepozorna, szaro włosa dziewczyna walnie go osłem. Oczywiście nie umknęło jego uwadze gdy podnosiła zwierzaka, był jednak zbyt zaskoczony by zareagować. A Rufus miał naprawdę twardy łeb.
- No nareszcie się na coś przydałeś – ucieszyła się Melisa, po czym zaczęła wspinać się wóz. Nie liczyła na to, że w jakiejś paczce znajdzie jedzenie, ale mogło być tam coś przydatnego. Najpierw znalazła sztylet. Pewnie drogi – pomyślała. Pod stertą listów zauważyła sporą, czarną paczkę, która ją zaintrygowała. Postanowiła zrobić użytek z nowego nabytku i wprawnym ruchem ręki rozcięła karton. Gdy zobaczyła zawartość oczy rozszerzyły się jej z zachwytu.
- Rufus! Nie uwierzysz! – krzyknęła, wyjmując na światło dzienne czarną, dopasowaną suknię, czerwone szpilki i małe pudełeczko. – Ha! To musiało należeć do jakiegoś wampira! Przebiorę się i wszyscy będą mi się kłaniać!
Wszyscy w Gnojowym Stoku wiedzieli, że ludzie z wielkich miast, takich jak Durb, podziwiali wampiry. Były piękne, niezależne i niezmiennie eleganckie. Każda młoda dziewczyna zaczytywała się romansidłami, w których główne role przypadały czarującemu, wysokiemu wampirowi w długiej pelerynie i młodej wieśniaczce, schwytanej nocą w lesie****.
- Ooo.. - pisnęła po otworzeniu małego pudełeczka. – Sztuczne, wampirze zęby! Haha, musiałam trafić na wyjątkowo starą i wyszczerbioną wampirzycę..
Melisa wcisnęła się w obcisłą suknię i założyła zęby.
- Hmm, nafet fygodne – mruknęła do siebie – ale buty założę dopiero w miefcie.
Znalazła jeszcze torebkę z kanapkami Dostarczacza (które znacznie ułatwiły przekonanie Rufusa do drogi) i zabrała mu pieniądze.
- To był jednak dobry dzień – powiedziała po wyjęciu sztucznych zębów i ruszeniu w drogę – Wiesz Rufus, jednak nie zamienię cię w tego żółwia gdy już zostanę czarownicą. Jak zechcesz to zaczaruję cię nawet w porządnego rumaka…
* W Odwróconym Świecie panowała prosta zasada – ważne stanowiska obejmowały kobiety, a brudną lub mniej ważną robotą zajmowali się mężczyźni.
** Ratusz w Gnojowym Stoku (miejscu, w którym mieszkała Melisa) nie bez powodu nazywano „Oślim urzędem”. Wszystkie dywany były tam zrobione z oślej skóry. Prawdopodobnie pomysłodawcy sądzili, że będzie to akt solidarności z mieszkańcami, którzy zajmowali się głównie hodowlą wspomnianych zwierząt.
*** Zostawienie go nie wchodziło w rachubę. W rodzinnych stronach Melisy panowało przekonanie, że zawsze warto mieć przy sobie osła. Mawiano: „Jeśli nie będzie się dało na nim jechać, przynajmniej nie umrzesz z głodu.”
**** Wszystkie młode wieśniaczki z romansów, chwytane były w lesie. Nikt nie wie co tam robiły.
____
Warto kontynuować? Proszę o szczere opinie.
pozdrawiam,
nutty
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nutty dnia Czw 12:58, 23 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
van Gogh New
Stalówka
Dołączył: 12 Lip 2009
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:25, 24 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
To jest dość... zabawne, ale wciąga - przynajmniej mnie. Chętnie przeczytałbym ciąg dalszy. Dużo tu niewiadomych, które motywują do dalszego zapoznania się z tekstem!
Masz chwilami problemy z przecinkami i powtarzaniem tych samych słów. Mnie to troszkę razi, ponieważ może to świadczyć o ubóstwie słownictwa (choć w rzeczywistości niekoniecznie tak jest). Po prostu zwróć uwagę na dobór słów. I jeszcze jedno, piszesz:
Cytat: | - Hmm, nafet fygodne – mruknęła do siebie – ale buty założę dopiero w miefcie. |
Jeśli nie jest to literówka, a zamierzona stylizacja, to dlaczego tylko w tym miejscu to się pojawia?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Enigmatyczny
Piórko Wróbla
Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:48, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A przecież musiała się tam dostać jak najszybciej! Wiedziała, że Akademia Praktyk Magicznych nie ucieknie, ale musiała zdobyć jakieś pożywienie. | Powtórzenie.
Cytat: | Jak każda wiejska córka Odwróconego Świata | Ciekawe ile córek miał ten Odwrócony Świat.
Nie podoba mi się to słowo, choć może to zabieg celowy, a ja się czepiam. Ładniejszy jest Doręczyciel.
Cytat: | - Ależ panienko, jeszcze jakaś krzywda na drodze cię spotka, tyle wokół niebezpieczeństw. – Mężczyzna wyszczerzył zęby w dwuznacznym uśmiechu. | Źle zapisany dialog.
Cytat: | - No dobrze, skoro pan tak mówi... | Trzykropek.
Szarowłosa.
Cytat: | - No, nareszcie się na coś przydałeś | Przecinek.
Cytat: | wprawnym ruchem ręki rozcięła karton | Była silna, okej, ale żeby karton rozciąć sama tylko ręką? Napisz lepiej, że użyła sztyletu.
- Proszę pani, proszę pani! Ktoś tu nie wie, co to trzykropki!
Cytat: | - Hmm, nafet fygodne – mruknęła do siebie. – Ale buty założę dopiero w miefcie. | (Dialog z wtrąceniem, dawno się takimi nie zajmowałem. Hmm, poprawcie mnie jak co, ale tu chyba powinna być kropka.)
Jak już zastępujesz "w" "f", to rób to chociaż konsekwentnie.
Cytat: | - To był jednak dobry dzień – powiedziała po wyjęciu sztucznych zębów i ruszeniu w drogę. - Wiesz Rufus, jednak nie zamienię cię w tego żółwia gdy już zostanę czarownicą. | Kropa.
Tekścik króciutki, błędów jednak trochę jest. Ale na szczęście nie byki ortograficzne, tylko te pomniejsze.
Co do treści zaś, to muszę przyznać, że zaciekawia. Nawet bardzo. Przyjemna, lekka, wesolutka nawet. Tylko coś mi tu nie gra. Ach, czyżby to Pratchett? Taaak, czuć na kilometr. Czuć, że chowasz się za nim, tworząc coś na wzór jego świata. Czy to dobrze? Chyba jednak nie, gdybyś napisała FanFicka, nie miałbym nic przeciwko. Ale znowu z drugiej strony styl też masz Pratchett'owy, jaaa. Boisz się zaprezentować coś dziewiczego? Własnego?
Koniec jest strasznie przyspieszony, najpierw idziemy powoli, powoli, powooooli, a potem bum! Zwolnij.
W każdym razie pisz, nic nie stoi na przeszkodzie, bo całkiem dobrze zaczęłaś. Tylko wiedz, że my też lubimy Terry'ego, a totalnego zgapiania bez przyznawania się już nie.
Enigmatyczny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|