Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Inny punkt widzenia [Obyczajowy] [NZ]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Ace
Ołówek


Dołączył: 15 Paź 2008
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:16, 15 Paź 2008    Temat postu: Inny punkt widzenia [Obyczajowy] [NZ]

Part 1.

- Nie ma wolnych miejsc pracy?
- Niestety, nie – odpowiedział kobiecy głos w słuchawce.
- Do widzenia, dziękuję – zakończył rozmowę drugi głos, tym razem męski. Dodał jeszcze kilka przekleństw pod nosem i odłożył słuchawkę.
- Tak, bardzo wam dziękuję – zajęczał młody chłopak uderzając czarną czupryną w ścianę. Westchnął cicho i usiadł do komputera, zignorował komunikaty gadu-gadu o nowych wiadomościach. Sprawdził pocztę w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o pracę. Wszystkie odpowiedzi były negatywne.
Kolejny raz westchnął i sięgnął po papierosy leżące obok monitora. Wyciągnął jednego i z zapalniczką w ręku poszedł na balkon. Głęboko wciągnął dym w płuca.
- Namiastka szczęścia – mruknął sam do siebie.
Ciemnobrązowe, prawie całkowicie czarne oczy omiotły widok z balkonu na siódmym piętrze jednego z Wrocławskich osiedli. Widział jak w dole, na placu za piłką biegają dzieciaki, a na ławce obok siedzą dwie kobiety, w tym jego sąsiadka z klatki. Oparł się o balustradę i zamyślił. Szczupłą twarz przebiegł dreszcz, kiedy z sennego zadumania wyrwał go dzwonek telefonu komórkowego.
Wszedł do pokoju i zobaczył wyświetlający się ekranie migoczący napis „Pytter dzwoni”. Odebrał i wrócił na balkon, aby dopalić papierosa.
- Tak?
- Siema, zaraz będę – powiedział szybko chłopak i zanim ten pierwszy zdążył cokolwiek powiedzieć, rozłączył się.
Nasz bohater wzruszył ramionami i wyrzucił niedopałka, który sporym łukiem przeleciał przez balustradę.
Chłopak znowu siadł przed komputerem i zanim nawet chwycił myszkę, na ekranie powitała go reklama z wieżą Eiffla, pt. „Zakochaj się w Paryżu”.
- Paryż? – zapytał sam siebie – czemu nie?
Wszedł w dalszą stronę, gdzie pojawił się formularz. Wypełnił go szybko wpisując pola takie jak: „Imię”, „Nazwisko”, „Zawód” itp. Już miał kliknąć na przycisk „Wyślij”, gdy przerwał mu dzwonek domofonu.
- Słucham – odezwał się odbierając.
- Tu Pytter! – wrzasnął ktoś w słuchawkę – otwórz, bo piździ!
Chłopak otworzył i dało się słyszeć znajome buczenie, lecz on jakby tego nie słyszał, tylko cały czas wpatrywał się w formularz na monitorze. Odchodząc od domofonu przekręcił zamek w drzwiach i poszedł zrobić sobie kawę. Dzwonek odezwał się, gdy cukier lądował w filiżance..
- Otwarte! – krzyknął i syknął cicho, bo trochę kawy rozlało mu się na blat.
- Joł, Ace! – usłyszał od progu, gdy szukał jakiejś ścierki.
- Joł – odpowiedział. Nazywali go Ace za czasów licealnych, zostało jeszcze tylko kilku znajomych, którzy tak na niego mówili. Kiedy spojrzał w bok, w drzwiach zobaczył uśmiechniętego blondyna w okularach. Cały Pytter.
- Zrób i dla mnie – powiedział i siadł do komputera rzucając jesienną kurtkę na oparcie, po czym zaczął przeglądać nowe wiadomości.
- To idź i sobie zrób – burknął Ace siadając na kanapie obok biurka. Delikatnie trzymał gorącą filiżankę, gdy usłyszał głos przyjaciela.
- Wybierasz się do Paryża? – zapytał zdziwiony, czarnowłosy nie zdążył się nawet odezwać, bo Pytter uśmiechnięty ciągnął dalej – jadę z tobą. Olałeś wiadomość od Barneya.
- A co pisał? – zapytał powoli sącząc parujący, czarny napój.
- Pytał, czy gdzieś wychodzimy.
- Odpisz, że zobaczymy.
- Sam se odpisz, ja idę sobie zrobić kawę – powiedział, po czym ruszył do kuchni.
Ace wzruszył ramionami i odpisał. Zanim współlokator zdążył zrobić sobie kawę, ustawił się z Barneyem na wieczór.
- Szykuj się – krzyknął do blondyna – zaraz wychodzimy.
- Gdzie? Dopiero sobie kawę zrobiłem – zawołał w odpowiedzi Pytter.
- Do Barneya
W milczeniu dopili kawę przeglądając informacje na temat Paryża, gdy Ace bezwiednym ruchem ręki wsadził sobie w zęby papierosa i sięgnął po zapalniczkę.
- Znowu się trujesz, brzydalu – powiedział Pitti, jak rzadko nie był uśmiechnięty.
- Bywa – odpowiedział Ace i zapalił.

Barney poruszył barkami i poprawił kaptur, wystający spod dżinsowej kurtki. Na dworze było już szaro i trochę chłodno. Stawiał powolne kroki, po betonowym boisku, patrząc ze średnim zainteresowaniem na bloki dookoła. Pochylił się i chwycił oburącz pomarańczową piłkę. Poodbijał nią chwilę, stojąc w miejscu, po czym zaczął biec. Po pięknym wsadzie piłka znalazła się w koszu. Chłopak wisiał chwilę, zawieszony na obręczy. Wtedy rozległy się oklaski. Z drugiego końca boiska nadchodzili jego dwaj najwięksi kumple.
- Kurde - Barney rzucił piłkę w ich kierunku - Mieliście być piętnaście minut temu. Bym nie wziął piłki, to bym tu uschnął z nudów.
- Nie marudź - odpowiedział z uśmiechem Pitti, łapiąc piłkę i zakręcając ją na palcu. Pech chciał, że niezbyt mu to wyszło, pomarańczowa kula spadła na ziemię.
- A ty nie szpanuj - zripostował Barney, również szczerząc zęby - Ogarniacie to, że wakacje się nam kończą?
- Ehe - wybąknął Acer, podczas zapalania papierosa - I mamy plan na spędzenie ich ostatnich dni - powiedział, po czym wypuścił dym z ust.
- Eh.. znowu jarasz - westchnął Barni, któremu nałóg kolegi nigdy się nie podobał. Wiedział jednak, że jego gadanie nic nie da. Dał sobie spokój z próbami resocjalizacji - Jaki plan?
- Ac znalazł w necie ofertę wyjazdu do Paryża - wyjaśnił Pytter, który zdążył już podnieść piłkę i wykonać kilka rzutów.
- Ta.. i przez tego kretyna mi się ta oferta całkiem spodobała. W sumie to nie traktowałem tego serio, ale przylazł taki.. i stwierdził, że jedziemy - Ac strzepnął żar z papierosa w kierunku Pittiego - A potem, wspólnymi siłami, stwierdziliśmy, że jedziesz z nami.
- Ta. Majkę możesz wziąć ze sobą, jak chcesz - wtrącił Pitti, zadowolony, że po raz kolejny piłka wpadła mu do kosza.
Barney otworzył usta, jednak po chwili je zamknął. Nie umknęło to uwadze Acera.
- Co frycu chciałeś powiedzieć?
- A... Ma.. Ile to będzie kosztowało? - wypalił po chwili blondyn.
- Niedrogo, nie pamiętam dokładnie. Jak wrócę na chatę, to ci link podeślę. Ale mam wrażenie, że nie to chciałeś powiedzieć, co nie? - Acer nie dawał za wygraną. Zgniótł butem peta i wbił w kolegę wyczekujące spojrzenie.
- No.. nie to - przyznał Barney, po czym podbiegł do Pittiego i zabrał mu piłkę - Słuchaj Piotrek, bo mówię ważną dla mnie rzecz - powiedział z uśmiechem, po czym wziął wdech i wyrecytował - Majka przyjęła moje oświadczyny. Kapujecie? - z radości odbił piłkę od ziemi z taką siłą, że upadła kilka metrów od nich.
Pitti zaczął skakać i drzeć się w niebo-głosy, Acer zachował jednak powagę, choć na jego usta przybłąkał się nieznaczny uśmiech.
- Co się cieszysz? Jasne było, że się zgodzi. Prawie dwa lata ze sobą jesteście, no nie? Powiedz lepiej kiedy to opijamy.
Barni zmarkotniał nieco. Wiedział, że Acer na pewno cieszy się jego szczęściem. Wiedział też, ze niedawno rzuciła go dziewczyna i był trochę przybity. Po chwili jednak uśmiechnął się i odpowiedział.
- W Paryżu.

- No żeż kurde, palancie, nie lecimy tam na rok, po co żeś tyle żarcia wziął - Barney odwrócił się, słysząc niezadowolony głos Acera. Stał chwilę osłupiały, a potem wybuchnął śmiechem. Śmiał się tak głośno, że mijający go na lotnisku ludzie, patrzyli nań jak na idiotę. Chłopak nic sobie z tego nie robił, pewien, że każdy dostałby ataku śmiechu, widząc Pittiego taszczącego po schodach ogromną torbę, która najwidoczniej swoim ciężarem przewyższała jego możliwości.
- Tam były ruchome - Barney wskazał podbródkiem schody, które z pewnością ułatwiłby Pttiemu dotarcie na górę.
- Nie lecimy na rok, a tyle szlugów ze sobą zabrałeś.. - blodnyn urwał w pół zdania, słysząc słowa Barniego - Co ku.rwa? No ja pieprzę! - złość chyba dodała mu siły, bo po mocnym szarpnięciu jego torba znalazła się na szczycie schodów.
- Picku, zamknąłeś mieszkanie? - spytał Ac, puszczając mimo uszu uwagę Pittiego odnośnie jego nałogu i drapiąc się po krótkim zaroście na twarzy.
- Ty miałeś zamknąć, poza tym ogol się, bo nie mogę na ciebie patrzeć - odpowiedział Pytter sprawdzając czy wszystko zabrał.
- Nie miałem kiedy - powiedział zadumany - jak to ja? A zresztą, mam nadzieję, że jest zamknięte.
- Gdzie masz Majkę?
Barney wskazał głową na drzwi do toalety.
- Ona w toalecie, a ty nie z nią? - zaśmiał się Pitti, który stał teraz zgięty w pół, z rękoma opartymi o uda i starał się zaczerpnąć powietrza. Barni pokazał mu środkowy palec, jednak na twarzy miał szeroki uśmiech - Dobra, chodź Ace. Lecimy po bilety, a ty Barney czatuj na Majkę, żeby się tu nie zgubiła.
- Jasne, wodzu - chłopak wyprężył się w salucie i podszedł pod drzwi do toalety kobiet. Przez chwilę maszerował pod nimi jak strażnik, aby zaraz oprzeć się o ścianę i złożyć ręce na klatce piersiowej. Pitti i Ac zaśmiali się krótko, po czym poczłapali po bilety.

- W samą porę - skomentował Pitti, widząc biegnącą w ich kierunku parkę. Samolot miał zacząć kołowanie za parę minut, wszyscy powinni być już na miejscach.
- Cześć - przywitała się z uśmiechem niewysoka, czarnowłosa dziewczyna.
- Joł - odpowiedzieli równocześnie Ace i Pitti, po czym identycznie okręcili się na piętach i weszli do samolotu. Barney objął Maję w talii i udali się w ślad za nimi.

- Nie wiem, czy wiecie, ale nie mam pieniędzy na bilet powrotny - powiedział Ac przeglądając swój portfel, gdy wszyscy już siedzieli na swoich miejscach w samolocie. Siedzieli kolejno od przejścia Pytter, Ac i Barney z Majką. Pytter chciał siedzieć przy oknie, ale Barney, który za cel życia obrał sobie przychylanie Majce nieba, gotów był się z nim tłuc. Ac jako pacyfista olał ich obu i siadł na swoje miejsce ze słuchawkami na uszach.

- Kochanie, co będziemy robić jak będziemy już na miejscu? - zapytała słodko Majka trzepocząc rzęsami.
- Pójdziemy do cudownej restauracji i... - opowiadał Barney tak zafascynowany swoją narzeczoną, że liczne przekleństwa ze strony Aca i Pyttera nawet do niego nie docierały.
- O maj gudnes - zajęczał żałośnie Ac - mózg mi zaraz wykipi, biadolą tak od kiedy wystartowaliśmy. Nie wytrzymam, idę zapalić. - stwierdził rzeczowo i rozejrzał się po samolocie.
Siedzieli mniej więcej w środku, było pełno ludzi. Przed nimi znajdowała się jakaś rodzina z licznym potomstwem, zaś za emeryci.
- Tu nie można palić - powiedział Pytter, słysząc komentarz przyjaciela.
- Wiem i dlatego idę do kibla - odpowiedział wstając - może jakaś ładna stewardessa przyjdzie mi powiedzieć, że tu nie można kopcić? - powiedział wyszczerzony i swoim powolnym krokiem ruszył do WC.
Pytter pokręcił głową i ułożył się do spania. Para narzeczonych była zbyt zajęta sobą, by cokolwiek zauważyć.



Pozwoliłam sobie poprawić oznaczenie. "NZ", czyli niezakończony. Nie czytaliśmy regulaminu działów twórczych, hę? Ayl.

Ano, nie czytaliśmy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ace dnia Śro 20:45, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:57, 15 Paź 2008    Temat postu:

Sprawa wyjaśniona. Na przyszłość proszę jednak przestrzegać regulaminu.
A przede wszystkim się z nim zapoznać.

Temat odblokowany.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mad Len dnia Śro 20:38, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin